poniedziałek, 28 grudnia 2015

10.

Nadzwyczajnie przystojny, długowłosy brunet siedział na wysokim krześle i zamarł w skupieniu. Uśmiechał się delikatnie, nieśmiało, a jego wielkie oczy śledziły McGonagall, która bardzo spięta, siedziała za biurkiem dyrektora. Odchrząknęła nerwowo, przejrzała gorączkowo kilka papierów, jakby upewniając się, że rzeczywiście jest tam napisane to, co czytała już wiele razy.
- To nie była moja decyzja. Jesteś tutaj tylko i wyłącznie dlatego, że profesor Dumbledore zatwierdził twoje podanie pod koniec zeszłego semestru.
Mężczyzna kiwnął głową, dając znak, że rozumie.
- Stwierdził, że każdemu należy się druga szansa, a ty jesteś zbyt inteligentny, by nie mieć wykształcenia.
- Proszę przekazać podziękowania... - spojrzał na pusty obraz po jej lewej stronie, widniało tam tylko czarne płótno - ...kiedy tutaj wróci.
McGonagall zmierzyła go długim, ciężkim spojrzeniem.
- Kredyt zaufania profesora Dumbledore'a zawsze był przyznawany... bez zdolności kredytowej - skomentowała z powagą. Mężczyzna próbował ukryć szczery uśmiech. - To nie znaczy, że jestem do ciebie przekonana.
- Nie taki diabeł straszny, jak go malują.
Mierzyli się wzrokiem. Mężczyzna za nic w świecie nie okazałby jej nieuprzejmości. Uśmiechał się lekko i czekał na to co jeszcze usłyszy.
- Masz zapomnieć wszystkie te czarnomagiczne bzdury, których nauczyli cię w Durmstrangu. Traktuj siódmoklasistów jak rówieśników. Zrozumiałeś?
Mężczyzna skinął głową. McGonagall patrzyła na niego długo, twarz jej nawet nie drgnęła. Jej spojrzenie było nieprzyjemne, badawcze. W końcu wstała i chwyciła z półki Tiarę Przydziału. Mężczyzna spojrzał zaskoczony na starą czapę.
- Trzeba przydzielić cię do jednego z czterech domów. Tiara Przydziału przeszuka twój umysł i stwierdzi, gdzie najbardziej pasujesz.
- Przeszuka mój umysł? - zmarszczył brwi. McGonagall nie raczyła odpowiedzieć. Włożyła Tiarę na jego czarne włosy. Mężczyzna wbijał skupione spojrzenie w podłogę. Serce mu podskoczyło do gardła, kiedy usłyszał zewsząd stary, niski, niezwykle donośny głos.
- Pół wieku temu w Wielkiej Sali, musiałem podjąć niebotycznie trudną decyzję. Wiele minut zajęło mi dokonanie wyboru, choć wszystkie karty otwierają się przede mną w pierwszych trzech sekundach. Chodziło o bystrość i światłość umysłu, ale także o pragnienia i potrzeby serca. Ravenclaw i Gryffindor. Do jednej z tych społeczności musiałem przyłączyć dziewczynkę, która okazała się wielką czarownicą - na twarz McGonagall wpełzły małe rumieńce. Mężczyznę zdziwił taki wstęp. Wiedział, że nie pasuje do Gryffindoru.
- Teraz mam tu młodzieńca, który pisze w swojej głowie tak skomplikowane rzeczy, że mam podobny problem - kontynuowała Tiara. McGonagall przyglądała mu się z wielkim zainteresowaniem. - Ravenclaw albo Slytherin. Wybierz sam, tylko ci pomogę. Nieprawdopodobna spostrzegawczość, genialny zmysł obserwacji, inteligencja, talent. Chłoniesz wiedzę jak gąbka, jesteś niesamowitym strategiem. Z drugiej strony chowasz urazę, masz w sobie dużo złych emocji i pragnienie zemsty. Bycia ponad innymi.
- Moje ego zostało połechtane - powiedział cicho, lecz to w żadnym stopniu nie pomogło mu wybrać. Może gdyby wiedział o tych domach więcej, mógłby się wypowiedzieć. Słyszał tylko o Gryffindorze.
- Nie należy mi się jakaś historyjka o genezie tych podziałów?
- Slytherin.

Szedł zatłoczonym korytarzem. Musiała być pora poobiednia, bo wszyscy wychodzili z Wielkiej Sali. Był zmęczony. Chciał znaleźć te przeklęte lochy, ale wcześniej musiał znaleźć ją. Nie miał pojęcia czego się spodziewać. Rozglądał się po korytarzu.
- Przepraszam... - zaczepił młodszą dziewczynkę, z czerwono-złotym krawatem na szyi. - Pomożesz mi znaleźć Hermionę Granger?
Gryfonka z drugiej klasy patrzyła na niego rozanielonymi oczami. Trochę się go bała, ale wyglądał lepiej niż wszyscy członkowie Fatalnych Jędz razem wzięci.
- Tt... tam jest - wskazała niepewnie na starszą Gryfonkę, opierającą się o ścianę, słuchającą innej dziewczyny, bez szczególnego zainteresowania.
- Dziękuję, kochanie - odwrócił się od niej i przyjrzał Hermionie, zostawiając w tyle dziewczynkę bliską omdlenia. Głośno wypuścił powietrze z ust. Granger wydała mu się olśniewająca. Miała na sobie czarne rajstopy, szkolną spódniczkę, białą koszulę i krawat. Fryzurę spiętą w nieładzie. Długie nogi, lśniące włosy, bystre spojrzenie, naturalnie gładka cera i ponętnie, delikatnie wykrojone usta. Ich spojrzenia się spotkały, poczuł nagły przypływ adrenaliny.

- Patrzcie, ogłoszenie o balu - powiedziała Lavender. Razem z Parvati i Hermioną, spojrzały na ścianę i wielki plakat. Pokrywała go jedna wielka animacja. Nad mieniącą się srebrem i złotem choinką, wystrzeliwały fajerwerki, a kieliszki pełne szampana stukały się co jakiś czas. Bal bożonarodzeniowy miał odbyć się 20-stego grudnia, w noc przed powrotem do domu na przerwę świąteczną.
- Może by...- zaczęła Parvati, ale Lavender wydała z siebie dziwny dźwięk, przerywając przyjaciółce.
- Kto to, kurwa, jest?! - szepnęła, wpatrując się w mężczyznę, pochylającego się nad Polly McClain.
Dziewczyny podążyły za jej wzrokiem. Hermiona musiała oprzeć się o ścianę, by nie przewrócić się i tym samym nie dać po sobie poznać, jakie zrobił na niej wrażenie. Mężczyzna był wysoki, szczupły, postury modelowej, z barkami nieco szerszymi od bioder, ale największą zaletą jego ciała, były niesamowicie długie nogi. Za lekko kręconymi, niemal czarnymi włosami, kończącymi się tuż przed obojczykach, można było oszaleć, zwłaszcza, że miał nawyk przeczesywania ich swoimi długimi palcami. "Poszłabym z nim do łóżka bez wahania", usłyszały głos Lavender. Był blady, a na jego przystojnej twarzy główną rolę odgrywały przepiękne, wielkie, wyblakło zielone oczy, otoczone delikatnymi zmarszczkami pod nimi. Wyglądał jak szatan, ubrany cały na czarno. Skórzane buty, spodnie, koszula, marynarka. Spojrzał na nią. Hermiona pierwszy raz od czasu bliższego kontaktu fizycznego z Krumem, poczuła pobudzenie w okolicach krocza. Powoli odwróciła wzrok i spojrzała na dziewczyny.
- Ja też - wyszeptała, ku swojemu zdziwieniu. Czuła jego spojrzenie na sobie i kątem oka zobaczyła, że się zbliża. Była jak sparaliżowana, nie patrzyła w jego stronę i modliła się, żeby dziewczyny narzuciły jakiś temat, który ją pochłonie. Niestety to się nie stało, więc zaczęła chamsko wgapiać się w plakat, udając, że znowu go czyta. Był coraz bliżej. Wszystkie wstrzymały oddech, czekając aż je minie, ale on się zatrzymał. Tuż przed nią. Hermiona przeniosła na niego wzrok. Z bliska był po prostu fantastyczny.
- Pozwolisz? - usłyszała szorstki, seksowny, trochę rosyjski akcent. Patrzyła mu w oczy, zastanawiając się co właśnie powiedział. Powoli ujął jej dłoń w swoją zimną i ukłonił się, by złożyć krótki pocałunek. Hermiona straciła świadomość tego, co się dzieje. Już wiedziała kim jest.
- Dmitry - powiedziała cicho. Mężczyzna uśmiechnął się, nie spuszczając z niej wzroku.
- Dmitry Aristov.
- Wiesz kim jestem - to było stwierdzenie, nie pytanie.
- Do zobaczenia, Hermiono Granger - skinął głową i odszedł.
- Witamy w Hogwarcie! - zawołała desperacko Lavender. Dmitry odwrócił się i posłał jej piękny uśmiech. 
- Dziękuję! - odpowiedział i ruszył dalej w swoją stronę.
Kiedy emocje opadły, Hermiona odetchnęła wreszcie i złapała się za głowę.
- Jak ja cię, kurwa, nienawidzę... - mruknęła zazdrośnie Lavender.


- Słyszałeś, zaraz wprowadza się do nas ten nowy - zaczepił Dracona, Blaise. - W dormitorium stoi nowe łóżko.
Siedzieli na kanapie w trójkę. Oni i Pansy Parkinson. 
- Mam nadzieję, że nie jakaś ciota... - odparł blondyn. Spojrzał na Pansy i spróbował ją ocenić tak jak zawsze dziewczyny. Zmrużył oczy by dostrzec w niej coś pięknego. No, może chociaż ładnego.
- Mam coś na twarzy? - spytała zaniepokojona. Zaczęła przecierać buzię ręką, a drugą poprawiła włosy. 
- Weź na chwilę siedź spokojnie i się nie odzywaj.
Spojrzał jej w oczy. Szukał czegokolwiek, ale znalazł tylko głupotę i ślepe uwielbienie dla jego osoby. Oczy Pansy były niebieskawo-szare, nieduże, niestety. Przeklął się w duchu. Szlama ma piękniejsze. Nagle drzwi się otworzyły. Stanął w nich obcy mężczyzna. Nie zdążył się nawet odezwać, nim Zabini wystartował do niego z piwem w ręce.
- Od teraz dzielimy dormitorium, pij - wcisnął mu butelkę w rękę, ale Dmitry spojrzał na etykietę i od razu oddał mu piwo.
- Dzięki, preferuję mocniejszy alkohol. W Rosji nie pijemy dereszy.
Draco uniósł głowę i z zainteresowaniem spojrzał na nowego Ślizgona. 
- Spokojnie, w piątek whisky - Blaise wziął łyk swojego piwa, patrząc z uznaniem na Rosjanina. - Blaise Zabini.
- Dmitry Aristov - wyciągnął dłoń i wymienił z nim uścisk. Zbliżył się do Draco i Pansy. Wyciągnął dłoń w stronę Parkinson. Ta okropnie speszona, uścisnęła ją nieśmiało.
- Pansy... - powiedziała cicho. Wbijała w niego wzrok.
- Brawo, sprawiłeś, że Parkinson się zamknęła. Draco Malfoy - blondyn wstał i uścisnął dłoń Dmitry'emu.
- Jesteś bardzo szarmancki dla swojej koleżanki - uśmiechnął się kpiąco i uniósł brew. Pansy się zarumieniła. Draco prychnął pogardliwie.
- Najwidoczniej mam wiele innych zalet, skoro wciąż trzyma się mnie - stwierdził pewnie. - Może teraz przejmiesz trochę moich obowiązków.
Dmitry zaśmiał się szczerze. Bawiła go ta cała sytuacja.
 - Chętnie, ale nie mogę. Skupiam się tylko na jednej.
Pansy spuściła głowę. Blaise wzruszył ramionami. 
- Została w poprzedniej szkole? 
- W Durmstrangu nie ma wielu dziewcząt... - mruknął i złożył ręce na piersiach. 
- Byłeś w Durmstrangu? - Draco poczuł ukłucie zazdrości. Zawsze chciał się tam uczyć, ale matka go nie puściła. 
- Tak, ale mnie wyrzucili.
Draco i Blaise spojrzeli na siebie z zaskoczeniem, byli pełni podziwu dla tego kompletnie odmiennego, fascynującego, starszego od nich, dwudziestoletniego mężczyzny. 
- Cholernie imponujące - Blaise pokiwał głową. - Czyli dziewczyna stąd?
Dmitry skinął głową. 
- Co to za szczęściara?  - odezwała się w końcu Pansy. Dmitry wreszcie spuścił wzrok i spojrzał na nią, siedzącą na kanapie. Był zaskoczony, że to powiedziała. - Ze Slytherinu, oczywiście.
- Och, nie... to byłoby nudne - uśmiechnął się pod nosem. - Hermiona Granger.
Blaise wypluł piwo, które miał w ustach, Pansy rozdziawiła usta ze zdziwienia, Draco poczuł, jak robi mu się gorąco. Z niewiadomego powodu zaczął porównywać się z Aristovem. Kto miałby większe szanse poderwać dziewczynę? 
- Ona ma brudną krew - zaanonsował Blaise.
- Chłopcy... - Dmitry spuścił głowę i zaśmiał się z politowaniem. - Spokojnie, najpóźniej za kilka lat przestanie was to obchodzić. Granger jest piękna, subtelna i naturalna.
- Draco, czemu nic nie mówisz? - Zabini spojrzał z wyrzutem na przyjaciela. Wyśmiałby każdego innego, kto powiedziałby, że Granger mu się podoba, ale odczuwał zbyt wielki respekt przed nowym kolegą. Draco zmarszczył brwi. Nie wiedział co odpowiedzieć. 
- Jestem głodny - powiedział, wstał i wyszedł, zostawiając ich zdziwionych. Czuł się źle. Pansy była do dupy, Blaise już fascynował się Dmitry'im, a Hermiona była szlamą. Przypomniał sobie twarz Granger. Ten cholerny brunet miał rację, była piękna, subtelna i naturalna. Malfoy nigdy jednak nie miał zamiaru jej podrywać, bo była gryfońską przyjaciółką Pottera. Mimo wszystko nie podobała mu się świadomość, że gdyby chciał ją mieć, nie mógłby. Aritov miał większe szanse, przynajmniej przez pierwsze kilka tygodni, do kiedy pozostanie nową sensacją. Zanim wyszedł, zobaczył jak Dmitry przeczesuje palce, a na jego serdecznym palcu widnieje srebrna, wąska obrączka. Podobna do jego sygnetu. Pomyślał, że z czasem Rosjanin zostanie jego najlepszym przyjacielem albo największym wrogiem.

Hermiona usiadła na łóżku. Próbowała czytać książkę, ale nie mogła się skupić. Wszyscy jedli kolację. Kiedy byli tu Harry i Ron, wszystko było w porządku. Nie miała tyle czasu dla siebie, bo wciąż coś się działo. Jednak teraz, kiedy mogła myśleć o czymś innym niż kamień filozoficzny, bazyliszek, Syriusz Black, zagrożenia Turnieju Trójmagicznego i Umbridge, zaczęła odczuwać dziwną samotność. Była przyzwyczajona do samotności, bo jej jedyny chłopak, Wiktor Krum, był z nią na odległość. Rok temu wydawało jej się, że czuje coś do Rona, ale Lavender trochę tam namieszała. Tak naprawdę nigdy nie była zakochana. Chciała poczuć coś innego, silnego. Nigdy nie miała tak bliskiej osoby, nie miała nawet przyjaciółki. Chciała wreszcie się kimś zaopiekować i podzielić całą czułość, którą miała w sobie. A fizycznie nieustannie się kochać.

_______________________________________________________



9 komentarzy:

  1. Hej :)
    Wpadam trochę późno, ale jak to się mówi lepiej późno niż wcale.
    Twoje opowiadanie jest mega wciągające... Na prawdę mnie porwało, aż przykro jak nie było przycisku "nowszy post" :) Piszesz tak dobrze, że tekst wchłaniam jak gąbka wodę :P Jest to duże osiągniecie, gdyż większość blogów w stylu Hermiona nie ruszyła na wyprawę po horkruksy na wstępie odrzucam. Dlaczego? Po prostu chłopcy bez Miony nie dali by rady. To ona znała wszystkie potrzebne zaklęcia by przetrwać, tylko ona non stop czuwała przy Wybrańcu, ona wpadała na najlepsze pomysły :) O dziwo w twoim opowiadaniu bardzo mi to nie przeszkadza :P Wręcz wciągnęła mnie tego typu akcja. Bardzo się cieszę, że Hogwart nie odczuwa wojny jak w pierwowzorze z książki. W sumie Hermiona nie miała by racji bytu jako mugolaczka w Hogwarcie :)
    Hermiona jest taka popularna xD Trzech facetów na nią jedną... No przerąbane :P W ogóle zaciekawiła mnie postać tego Rosjanina :)
    Czekam na next
    Pozdrawiam i życzę weny
    Anna-medium
    Zapraszam na http://dramione-wiezniowie-czasu.blogspot.com/ :) Napisałam świąteczną miniaturkę

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję bardzo :) Harry i Ron muszą wieść życie jeszcze bardziej na krawędzi ;D No niby trzech, ale z drugiej strony, czy któryś jest zakochany to nie wiem. Przynajmniej jeszcze :) Dzięki, najpóźniej jutro Cię odwiedzę.

      Usuń
  2. Szkoda , że dopiero teraz znalazłam twojego bloga.
    Dmitry zaciekawiła mnie ta postać... Wydaje mi się , że on nie będzie za dobrym charakterem. Podoba mi się twój styl pisania. Twój blog jest naprawdę świetny. Ciekawi mnie jak rozwinie się akcja z nauczycielem eliksirów. Ogólnie mówiąc świetnie opisujesz sceny między Draco a Hermioną. Jeszcze nigdy nie trafiłam na tak cudownego bloga dramione. Błagam szybko o kolejny rozdział.
    Pozdrawiam i zapraszam na swojego bloga http://dramionebowystarczypokochac.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Uau, jeśli naprawdę tak myślisz, że jest mi bardzo miło. Dziękuję bardzo :) Cieszy mnie nowa postać jest interesująca dla Was. Mam na nią jakiś plan, ale już wiem, że Dmitry będzie mnie zaskakiwał i żył własnym życiem. I za to go uwielbiam :) Odwiedzę jak najszybciej.

      Usuń
  3. Ciekawe co będzie z tym Dmity. Wydaję mi się , że z Draco on się raczej nie zaprzyjaźni. Rozdział świetny.
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję bardzo :) Też mi się tak wydaje, to będzie dziwna relacja.
      Pozdrawiam :)

      Usuń
  4. O matko <33 Ale mi się podobało *-* Musisz, albo chociaż sprobuj dodać jak najszybciej kolejny rozdział.. Ughh to było świetne *-* Dmitry <33 Czekam , czekam, czekam! *.* Pozdrawiam !
    http://zakazaneuczucie-dramione-hansy-i-inne.blogspot.com/?m=1

    ~Black

    OdpowiedzUsuń
  5. Hej :) Dzięki Bogu, że trafiłam na Twojego bloga! Jesteś świetna! Twój styl pisania zwala z nóg. Podoba mi się ta historia, jest płynna, spójna, dopracowana w każdym calu. Uwielbiam tutaj Hermionę i Draco. Niestety Dmitry z miejsca mi się nie spodobał. Nie lubię go tak jak Rossa, szczególnie dlatego, że zagrażają Dramione :') (swoją drogą, uważam, że Dramione to najgłupsza rzecz na świecie, ale Ty sprawiłaś, że ich relacja stała się taka naturalna, niewymuszona... Ach!) Zauważyłam parę błędów w interpunkcji, ale to szczegóły, których już nie pamiętam.
    Świetnie, że tak szybko dodajesz rozdziały. Nie mogę się już doczekać następnego!
    Zapraszam na mojego świeżego bloga:
    http://profesor-granger-i-huncwoci.blogspot.com
    I oczywiście życzę dużo weny :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Dmitry jest intrygujący, ale chyba zwiastuje kłopoty ;)
    Czyżby Draco był zazdrosny?
    Pozdrawiam
    Arcanum Felis
    http://ingis-at-glacies-dramione.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń