sobota, 26 grudnia 2015

08.

- Wciąż cię nienawidzę.
- Ucisz się wreszcie... - mruknęła zmęczona. Weszli na schody. Niestety one zaczęły znowu żyć własnym życiem. Nim dotarliby na sam dół, by zejść do lochów, minęłaby wieczność, a żołądek Dracona nie wytrzymałby tych zawirowań.
- Zaraz zwymiotuję - oznajmił, oczywiście wciąż z klasą. Hermiona przejęła od niego różdżkę.
- Immobilus - wycelowała w schody. Znacznie się uspokoiły. Ruszały się na tyle powoli, że zdążali opuszczać je tam gdzie chcieli. Hermiona odruchowo schowała różdżkę Dracona do swojej kieszeni.
- Och... - Malfoy złapał się za głowę i stanął. Zamrugał oczami kilkakrotnie. - Lepiej. Jednak do czegoś się przydajesz.
- Zamknij się. Twój głos drażni mnie bardziej niż te schody twój żołądek.
- Granger, mam prawo cię nienawidzić.
- Ja również. 
Dalszą drogę szli w milczeniu. Zatrzymali się przed wejściem do pokoju wspólnego Slytherinu. Patrzyli na siebie chwilę w milczeniu. Draco przez chwilę sprawiał wrażenie, jakby miał zamiar podziękować za odprowadzenie. Zamiast tego spoważniał.
- Zapomnij o tym co usłyszałaś.
- Vice versa.
Ale nie mogła zapomnieć.

Szła spokojnie na lekcję, kiedy dorwała ją Ginny Weasley. Miłe towarzystwo, zwłaszcza po mocnych wrażeniach, jakie zapewnił jej w nocy Draco (jakkolwiek to brzmi).
- Na pewno nie słyszałaś o balu - stwierdziła, z szerokim uśmiechem na swojej ładnej buźce.
- Będzie bal? Fajnie... - pokiwała głową. Rzeczywiście fajnie, jakiś pozytywny akcent w tym smutnym semestrze. Z drugiej strony jej poprzedni bal nie skończył się za dobrze. - Chociaż...
- Daj spokój, będzie świetnie.
- Pewnie, ale z jakiej racji mamy bal? Nic wyjątkowego się nie dzieje - zastanowiła się głębiej czy aby na pewno.
- Nie wiem, ale znasz McGonagall. Ostatnio też strasznie przeżywała bal, wiesz... tańce, tradycje. Chyba po prostu to lubi. Ross ją poparł. On serio chyba był jej ulubieńcem. Wczoraj widziałam jak szła zdenerwowana przez Wielką Salę, ale gdy tylko do niej podszedł, cała się rozpromieniła.
- Nic dziwnego. Na pewno był czarujący - przyznała. Obie poczuły, że zażenowanie ogarnia ich umysły, kiedy minął je nie kto inny jak Nathaniel Ross. Czy słyszał, że o nim rozmawiały?
- Ee... - Ginny potrząsnęła głową. - Dalej jest. Mam nadzieję, że również głuchy.
- Oby... - zamyśliła się na chwilę. - Powiedział mi, że był w Slytherinie. Dziwne, że był blisko akurat z opiekunką Gryffindoru.
- Skąd wiesz takie rzeczy? Nie mów mi, że te plotki nie są tylko plotkami... - Ginny wbiła w nią zaciekawione spojrzenie. Hermiona zmarszczyła brwi i zwolniła krok.
- Jakie plotki?
- Porozmawiamy na spokojnie jutro w Hogsmeade. Pójdziemy razem?
- Jasne, możemy - spojrzały na siebie. Hermiona uśmiechnęła się porozumiewawczo. -Też bez partnera?
- Przestań. Ktoś nas zaprosi - Ginny prychnęła cicho.
- Nie zależy mi. 

Dziewczyny usiadły w wielkiej sali przy stole Gryfonów. Pierwszy raz od dawna Hermiona naprawdę miała apetyt. Nalała sobie do kubka kawy i chwyciła tost z dżemem. Ginny też zabrała się do śniadania, ale momentalnie obie posmutniały, bo przy stole brakowało Harry'ego i Rona. Mogły rozmawiać bez przerwy, ale tego rodzaju ciszy nie dało się zagłuszyć. Ron nieustannie odzywałby się z pełną buzią, Ginny wydałaby jęk obrzydzenia, Hermiona walnęła w głowę gazetą, a ściłHarry jak zwykle nie widziałby nic złego. Harry... zagubiony, kompletnie niespostrzegawczy, ale jak bardzo w tym uroczy. Z melancholii wyrwała je mała, brązowa sowa, z egzotycznie zielonymi oczami. Niezwykle kulturalnie upuściła list na jedyną pustą powierzchnię na stole, przy talerzu Hermiony. Ginny była w szoku, sowy mają tendencję do wrzucania paczek w jedzenie lub, co gorsza, w gorące napoje. 
- Dziękuję - mruknęła Hermiona, dając sowie kawałek chrupiącego tosta i z zainteresowaniem rozwinęła list. Dobrze, że nie miała kawy w ustach, bo wyplułaby ją, widząc kto do niej napisał. W pełnym skupieniu, zachłannie czytała każdą z niewielu liter.

"Najdroższa Hermiono,
 Uważaj na Dmitry'ego. To zły człowiek. Wyrzucili go z Durmstrangu. Trzymaj się od niego jak najdalej. Proszę, bądź ostrożna. Pamiętaj moje wcześniejsze słowa.

Twój na zawsze, W.K."

Marszczyła brwi coraz bardziej z każdym kolejnym słowem. "Co, proszę?", zapytała w myślach. Musiała przyznać, że styl pisania Kruma znacznie się poprawił, nie był już tak prymitywny, jednak chciała wierzyć, że to nie był szczyt jego możliwości. Chociaż czy wybitnemu szukającemu przyda się w życiu umiejętność pięknego pisania? Zdecydowanie powinien zajmować się tym czym się zajmuje do końca życia. Hermiona życzyła mu jak najlepiej, choć wielokrotnie dawała do zrozumienia, że nic z tego nie będzie. Miała do niego ogromny sentyment i sympatię, ale nie wyobrażała sobie poważnego związku. A przynajmniej nie z nim. Jednak to inna część listu nie dawała jej spokoju. Durmstrang to mordownia, pijalnia, istna Syberia. Jeśli Igor Karkarov podpisuje dokument wydalenia cię ze swojej szkoły, to znak, że jesteś diabłem wcielonym albo i wprost przeciwnie. Co najważniejsze: kim, do cholery, jest Dmitry?

- Hej... - zawołała beznamiętnym głosem za wysokim blondynem i czarnoskórym, minimalnie niższym brunetem. Odwrócili się, a Hermiona wyciągnęła do pierwszego z nich różdżkę. - To twoje.
Draco spojrzał na nią zaskoczony, ale tak, w sekundę poznał swoją własność. Odebrał ją szybko i wsadził do kieszeni, nie chwaląc się znajomością słowa "dziękuję". Hermiona już miała się odwrócić i odejść, gdy Blaise Zabini zaśmiał się nienaturalnie.
- Smoku, skąd Granger ma twoją różdżkę? 
Pansy Parkinson zakręciła się koło nich, położyła Draconowi dłoń na ramieniu i zaczęła go głaskać. Malfoy spojrzał na Hermionę pytająco, jakby chciał by odpowiedziała za niego. Chwilę później jego twarz ponownie wyrażała pogardę.
- Nie wiem, ostatnio ciągle za mną łazi. Pewnie po prostu różdżka wypadła mi z kieszeni, a szlama ją znalazła.
Pansy wybuchła frywolnym śmiechem. Hermiona skinęła głową, patrząc Malfoy'owi intensywnie w oczy, a jej spojrzenie wyrażało zimne "gratulację". Wyminęła ich. Ruszyła dalej korytarzem, lecz ku jej zdziwieniu, dwie minuty później dogonił ją nie kto inny, ale sam Draco Malfoy.
- Granger! - dorównał jej kroku i spojrzał na nią z góry. - Nie chciałaś, żebym się zabił w nocy...
Mruknął ze zdziwieniem w głosie. Hermiona nic nie odpowiedziała. Wystarczyłoby jej nawet najcichsze, ale jednak, podziękowanie. Nie liczyła na to z ust Ślizgona.
- To było... miłe. Dlaczego to zrobiłaś?
Zszokował ją tym, że ją znalazł i powiedział coś miłego, to fakt, ale nie miało to żadnego znaczenia. Miała w nosie co o niej myślał i jak ją traktował. Co on sobie wyobrażał? Sekundę wcześniej stawia ją w paskudnej sytuacji na oczach kumpli, a teraz znowu czegoś chce.
- Bo było mi cię żal.
Odpowiedziała chłodno i odeszła szybkim krokiem, zostawiając go, zdezorientowanego na środku korytarza. "Na Godryka, co za kutas...".

Wróciła do pokoju wspólnego i usiadła przed kominkiem. Przymknęła oczy i pogrążyła się we wspomnieniach o Wiktorze. Doskonale pamiętała ten najbardziej niespodziewany moment. Zaprosił ją na bal. Wśród tylu dziewcząt, kręcących się przy nim. Wśród pięknych uczennic z Beauxbatons. Chodził za nią do biblioteki, ślęczał tam godzinami. To było naprawdę urocze. Krum zawsze trochę jej imponował, ale nie sądziła, że jest tak bardzo daleki od próżności, aby uganiać się za przeciętną kujonicą. Może nawet jej się podobał, ale szczerze mówiąc poszła z nim na bal, by zobaczyć minę Rona. Wszyscy byli w szoku. Nawet Draco nie obrzucił jej pogardliwym spojrzeniem. Bardzo się postarała, by wyglądać godnie u boku reprezentanta w Turnieju. 
- Hermiona? - dziewczyna uniosła głowę, a jej oczom ukazał się Colin Creevey. Wyrósł na naprawdę urodziwego młodzieńca. 
- Cześć, Colin. Co jest? - uśmiechnęła się lekko. Chłopak wyciągnął z za pleców jej własną torbę. Hermiona odetchnęła z ulgą. Szczerze mówiąc nie chciało jej się odejść od ciepłego kominka i szukać tego nieszczęsnego profesora, by dostać swoją własność.
- Dziękuję ci - odebrała torbę i położyła sobie na kolanach. Zobaczyła wystającą z niej różdżkę. Wreszcie. 
- Nie ma sprawy. Muszę lecieć na szlaban... - powiedział smutno i spuścił głowę. - Z Filchem! 
Hermiona uśmiechnęła się pocieszająco.
- Pomęczysz się trochę dzisiaj, ale za to jutro w końcu wybijesz piwo kremowe w Hogsmeade.
Colin odwzajemnił uśmiech.
- To na pewno! Miłego dnia, Hermiono - pomachał jej i ruszył do wyjścia.
- Miłego, Colin.
Trochę to barbarzyńskie, by dawać szlaban w sobotę. No cóż... Hermiona wyciągnęła różdżkę i przełożyła ją do kieszeni. Wieczorem, gdy wypakowywała książki, z jednej z nich wypadła mała karteczka. 
"Będę czekać wieczorem w Trzech Miotłach. Chciałbym wypić z Tobą kawę."


_______________________________________________________
Witam na moim blogu! Pierwszy raz piszę do Was personalnie. Nie zdążyłam życzyć Wam wesołych świąt, ale mogę jeszcze życzyć magicznego Sylwestra i absolutnie udanego Nowego roku, pełnego sukcesów, pozytywnych myśli i nowych marzeń. Mam ochotę podzielić się z Wami kawałeczkiem mojej rzeczywistości. A więc "Dmitry" to inspiracja moimi studiami. Studiuję filologię rosyjską i filologię angielską na Uniwersytecie Adama Mickiewicza. Jest spoko. Najczęściej właśnie temu zawdzięczacie tak krótkie rozdziały. Bardzo za to przepraszam. Muszę, naprawdę muszę się pochwalić prezentem, który dostałam na gwiazdkę od mojego chłopaka. Mam nadzieję, że jesteście równie zadowoleni ze swoich prezentów, ale co ważniejsze, z tegorocznej atmosfery. Pozdrawiam Was serdecznie i dziękuję za wszystkie komentarze. Wiele dla mnie znaczą. Wszystkiego dobrego dla Waszych bliskich!





2 komentarze:

  1. To znowu ja :) mam nadzieję że nie masz mnie dość :) fajny rozdział, widzę że akcja z Draco się rozkręca, a to mnie cieszy :D oby tak dalej! A tak wgl to świetny prezent dostałaś, zazdroszczę :D piszesz fajnie więc już niedługo na pewno dostaniesz więcej komentarzy, wystarczy poczekać :) pozdrawiam serdecznie i zapraszam do mnie :) Wesołych Świąt :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję bardzo :) Nie mam Cię dość wcale. Czekam zawsze, że chociaż Ty się do mnie odezwiesz. Następny rozdział będzie w ciągu dwóch dni i postaram się, żeby był trochę dłuższy. W końcu mieszkam znowu przez chwilę u siebie, a nie u chłopaka, więc mam czas. Jutro nadrobię wszystkie zaległości u Ciebie. Wesołych świąt! :)

      Usuń