poniedziałek, 25 stycznia 2016

14.

Uśmiechnął się rozbrajająco, gdy tylko ją zobaczył. Zlustrował ją całą wzrokiem, na co uniosła brew.
- Mógłbyś na jeden wieczór schować tę swoją zwierzęcość - mruknęła wymijając go i ruszając do wyjścia.
- Wybacz, nie miałem zamiaru być ostentacyjny - dorównał jej kroku. Zbliżyli się do wyjścia i ruszyli w stronę Hogsmeade tak, by być jak najmniej widocznymi, o ile da się tak iść. W każdym razie wybrali porę, gdy nauczyciele są na kolacji, bo uczniowie nie bardzo mogli wychodzić sobie od tak do miasta. Kiedy już wyszli poza teren Hogwartu, oboje się rozluźnili.
- Przez zwierzęcość rozumiesz zwierzęcy magnetyzm?
- Nie do końca. Jakby tak przymknąć oczy, wyglądasz całkiem jak pudel.
Zmarszczył brwi i pokiwał głową ze zrozumieniem.
- Nie zetnę włosów - oświadczył po chwili. - Bierz mnie takiego, albo... albo po prostu ja cię wezmę.
Hermiona wybuchnęła śmiechem.
- Zabawne, ale nie oddaję się pierwszemu lepszemu pudlowi - pokręciła głową, patrząc przed siebie. Była rozbawiona.
- Nie oddajesz się? Uau, Hermiono. Mówiąc "wezmę", nie miałem na myśli "zgwałcę" - dodał ciszej. Zaśmiał się uroczo i wbijał w nią spojrzenie. - Co brudnego ci chodzi po tej ówce?
- A, to przepraszam - zaśmiała się. - Byłam pewna, że cały czas oferujesz mi seks.
Oczywiście, że cały czas oferuję ci seks, ale akurat teraz o tym nie mówiłem.
- Mhm... interesujące. To jak inaczej chcesz mnie wziąć? - zmierzyła go pytającym spojrzeniem.
- Nie drąż tego tematu, bo robisz wszystko, żeby mnie uwieść - spojrzał na nią i mimowolnie uśmiechnął się szeroko. - Tak na przykład.
Zdecydowanym ruchem chwycił ją mocno w pasie i przerzucił przez ramię. Hermiona była w szoku. Odgarnęła włosy z twarzy.
- Dmitry! - zawołała przerażona. - Spadam!
- Nie spadasz, nie panikuj. Trzymam cię mocno.
Weszli na uliczki Hogsmeade. Dwie uczennice z Hufflepuffy patrzyły na Hermionę z zazdrością (choć nie wiadomo, czy wiedziały, że to ona. W każdym razie była to jakaś szczęściara, którą Dmitry Aristov jawnie podrywa). Mimo to główna bohaterka tej sytuacji wolałaby znaleźć się na ziemi. Bezpieczna.
- Dobrze się bawisz? - zawołała do niego.
- Pewnie. Oficjalnie cię wziąłem - zaśmiał się. Pogłaskał ją po udzie, na co już się oburzyła. Sięgnęła ręką do jego włosów i zaczęła je bezpardonowo mierzwić. Po raz kolejny wybuchnął śmiechem.
- Przestań mnie macać albo cię uduszę - ostrzegła. Sięgnęła dłonią do jego twarzy i zasłoniła mu usta oraz nos. Przez chwilę dał radę wciąż zmierzać do Trzech Mioteł.
- Mdfuffyse! - zawołał w końcu i ściągnął ją z siebie. Spojrzała na niego rozbawiona.
- Co? 
- "Duszę się" - oznajmił bardzo poważnym tonem.
- Taki żart niewinny. Co ty nagle taki drętwy? - spojrzała na niego
- Twardy, byłoby bardziej adekwatne - stwierdził, zerkając na swoje krocze. Popchnęła go mocno, na co się zaśmiał.
- Oszczędź mi szczegółów.
- Przestań, jesteś już dużą dziewczynką. Chyba sobie wyobrażasz jak to działa. Jeśli nie, mogę ci pokazać.
- Jesteś cholernie zboczony! - spojrzała na niego oburzona i po chwili namysłu rzuciła się na niego. Znowu zasłoniła usta i nos, by zobaczyć jak ten pseudo zdobywca będzie rozpaczliwie od niej uciekać. Z początku patrzył zszokowany przed siebie, bo nie wiedział co się dzieje. Zaraz potem rzeczywiście musiał się jej pozbyć, żeby przeżyć. Próbował się odseparować, ale nie było łatwo. W końcu ściągnął jej dłoń ze swojej twarzy i odetchnął.
- Wiem czemu zgodziłaś się tu przyjść... - wysapał po chwili. - Chcesz mnie zabić poza terenem szkoły.
- Podobało mi się - uśmiechnęła się szczerze. Jednak chwilę później poprawiła płaszcz, włosy i spoważniała. - Ale już dosyć tych głupot. Udajmy, że byłeś mniej zboczony, a ja mniej przystępna. I przestańmy się tyle dotykać.
- Przestań, słoneczko... - spojrzał na nią ciepło i uśmiechnął się. - Nie musisz być taka chłodna cały czas. I tak wiem, że z tobą nie będzie łatwo.
Spojrzała na niego surowo, ale nie mogła ukryć lekkiego uśmiechu. Dopiero przy tych interakcjach zauważyła, a raczej poczuła, jak dobrze jest zbudowany. I seksowny. Czy gdyby Wiktor Krum nie napisał jej o nim, mogłoby z tego być coś więcej?

Do Trzech Mioteł weszli roześmiani. Atmosfera była szmpańska. Ludzie świętowali piątek, jakby było to jakieś święto. Gdzieś tam przewijali się uczniowie, jednak głównie byli to miejscowi. Tego dnia uczniowie nie mieli pozwolenia na wyjście. Hermiona nie miała pojęcia jak oni wszyscy usprawiedliwiliby się, gdyby ktoś ich złapał, wracających o późnej porze do zamku. Ona w każdym razie miała wymówkę, może mierną, ale miała. W razie czego powie, że jako prefekt patrolowała dolny korytarz i usłyszała hałas na błoniach, a że bała się zapuszczać w nocy gdzieś sama, zabrała Dmitry'ego. Cokolwiek.
- Czego sobie życzysz? - zapytał, gdy stanęli przy barze.
- Zadbam o siebie, dziękuję... 
- Ah, wiedziałem! - pokręcił głową, patrząc na nią karcąco. - Przestań ze mną walczyć.
- Ja nie walczę, ja tylko... - zaczęła szukać słowa. Dmitry nachylił się nad nią i ściszył głos.
- Ja cię tu zaprosiłem, nie odbieraj mi godności i proszę, nie sprzeciwiaj się ten jeden raz - spojrzał na nią przenikliwie, po czym wrócił do dawnej pozycji. - Zapytam jeszcze raz. Na co masz ochotę?
- Imbirowe - odpowiedziała posłusznie.
- Cudownie. A dla mnie whisky z lodem.

Jej mina zmieniła się diametralnie, gdy znaleźli się przy docelowym stoliku. Sami ślizgoni. Pansy Parkinson, wymalowana jak na sylwestrowy bal w operze wiedeńskiej, jej koleżanka Dafne Greengrass, stukająca w swój kufel piwa, krzykliwie czerwonymi paznokciami na widok Hermiony przy ich stole. Oprócz nich dwóch byli tam jeszcze Crabbe, Goyle, Blaise, dwóch chłopaków, których znała tylko z widzenia, ale przede wszystkim Draco Malfoy. Hermiona spojrzała na Dmitry'ego spojrzeniem, które mówiło "błagam, zabierz mnie stąd!". Zaśmiał się na widok tej miny. 
- Hej - uniósł dłoń, patrząc na wszystkim. Hermiona nie wiedziała co powiedzieć, po raz pierwszy nie wiedziała kompletnie co powiedzieć. 
- Cześć... - powiedziała niepewnie, nie patrząc na nikogo konkretnego. Poczuła się jakby pierwszy raz poznawała rodzinę swojego chłopaka, całą rodzinę, ze wszystkimi walniętymi kuzynami z dziesiątej linii. Nikt w zasadzie jej nie odpowiedział. Malfoy skinął głową, niemal niezauważalnie. Blaise uniósł brwi i wbił wzrok w stół. Postanowiła przerwać tę szopkę i mówić szczerze co myśli. Szczerość to najlepsze rozwiązanie kiedy nie wie się co powiedzieć. I w zasadzie najlepsze rozwiązanie zawsze. - Czuję się jak intruz. 
- Przestań, jesteś ze mną - Dmitry objął ją ramieniem. Normalnie odepchnęłaby go, ale była tak sparaliżowana, że nic nie zrobiła. Poza tym to byłby kiepski ruch, odtrącać jedyną osobę, która jest w tej sytuacji przychylna. - Nikt nie sprawi ci tu przykrości, prawda?
Jego ton głosu był tak pewny siebie, jego postawa była tak pewna siebie, jego spojrzenie było tak pewne siebie, że nie nikt nie potrafił zaprzeczyć. A szczególnie Pansy i Dafne, które patrzyły na niego jak zahipnotyzowane. Nawet Blaise się powstrzymał przed zgryźliwą odpowiedzią. Zaprosił ją, żeby usiadła i zajął miejsce obok. Na szczęście dziewczyna nie siedziała bezpośrednio obok kogoś. Cieszyła się, że przynajmniej z Draco nie ma już tak wrogich stosunków jak wcześniej. 
- Mieliście pokazać mi jak pije się w Anglii, a na razie widzę jedynie piwo - odezwał się w końcu Aristov, wskazując na ich nędzne kufle. Draco się ożywił. Blaise poczuł się urażony.
- Czekaliśmy na ciebie, przyjacielu - Ślizgoni wstali, by zamówić coś mocniejszego. - Może po prostu zamówię całą butelkę?
Zapytał resztę.
- Whisky? - zaśmiał się Dmitry.
- Sam pijesz whisky - zauważył Draco. 
- Na rozgrzewkę. Jeśli chcecie zobaczyć co się dzieje w Rosji, wódka, panowie.
Blaise się zawahał, spojrzał na Dracona pytająco, ale wyzwanie zostało rzucone.
- W porządku - powiedział blondyn. Blaise miał udać się do baru, ale Madame Rosmerta akurat przechodziła obok. Mocno falowane, blond włosy, wysokie obcasy i mocniejszy makijaż. Kilkanaście lat temu na pewno była uważana za bardzo atrakcyjną, ale nie zauważyła chyba, że czas leci. Do teraz starsi, pijani mężczyźni chętnie ją podrywali.
- Coś wam podać? - zapytała, stając przy stoliku, oparła o niego dłoń i wypchnęła mocno pupę do tyłu. Na pewno komuś się to podobało.
- Butelkę wódki - powiedział Blaise, nienaturalnie pewnym siebie głosem. 
- Oczywiście, coś do popicia? 
- W żadnym wypadku - powiedział Dmitry. Draco i Blaise nie wyglądali na zadowolonych z tego co powiedział. Rosmerta spojrzała na niego i jej wzrok zmienił się diametralnie. Z początku oczy stały się wielkie, ale zaraz potem lekko je zmrużyła. Oczywiście widziała go po raz pierwszy. Nie mogła wiedzieć, że był uczniem, zwłaszcza, że wyglądał na starszego, dojrzalszego, a przede wszystkim, na cholernie przystojnego. Co by tu dużo mówić? Dmitry pozostawiał piorunujące wrażenie. Był niezwykle stylowy, a jego spojrzenia nie dało się wymazać z głowy. Dopiero później spojrzenie przeniosła na Hermionę. 
- Możemy prosić? - Draco ukrócił te całe oględziny. Rosmerta niechętnie odeszła od stolika. 
- Czy ty, kurwa, masz jakiś magnez w kieszeni? - zapytał Blaise, patrząc jak Rosmerta odchodzi, wyjątkowo mocno kręcąc biodrami. Dmitry wzruszył ramionami, kończąc swoją whisky. Pansy patrzyła na niego, nieco niezadowolona. Nie spojrzał na nią ani razu. 
- Proszę bardzo - powiedziała po chwili Rosmerta, kładąc tacę z idealnie zmrożoną wódką i kieliszkami na stoliku. Robiąc to wszystko, nie spuszczała wzroku z Aristov'a. Wreszcie odeszła.
- Zapraszam, panowie - Dmitry podniósł się z miejsca i otworzył butelkę. - Kto pije?
- Wiadomo... - Blaise prychnął śmiechem, był bardzo pewny siebie, choć nigdy w życiu nie pił wódki. Z resztą jak prawie każdy z nich. Dmitry nalał do dwóch kieliszków i postawił je przed Malfoy'em i Draconem. Spojrzał pytająco na Crabbe'a i Goyle'a, ale obaj pokręcili głowami. Trochę bali się i tego alkoholu i Dmitry'ego. Jeden z dwóch nieznanych Hermionie Ślizgonów, również poprosił o kieliszek. 
- Dziewczyny? - spojrzał pytająco na Pansy i Dafne. Obie miały miny jakby zobaczyły ducha. Pansy pokiwała nieśmiało głową. Jakby śmiała mu odmówić? Dafne podziękowała. Miała okropnie słabą głowę, popijała sobie powoli piwo. Dmitry podał każdemu kto prosił, pełen kieliszek, nalał jeszcze dwa i usiadł. Podsunął jeden Hermionie. 
- Hmm? - spojrzał na nią wyzywająco. A ona na niego jakby urwał się z księżyca.
- Dziękuję... - odpowiedziała krótko i spuściła wzrok, ale on wciąż nie dawał za wygraną. - Nie patrz tak na mnie.
- Proszę, chociaż spróbuj... - uśmiechnął się rozbrajająco, patrzył na nią z błyskiem w oku. Pansy zacisnęła usta w wąską linię. Postanowiła wypić jak najwięcej, by wywalczyć sobie jego uznanie. Bo była nierozumna. - nalegam.
Hermiona wzięła kieliszek do ręki i powąchała jego zawartość.
- Nigdy w życiu... sam zapach przyprawia mnie o problemy żołądkowe - odstawiła kieliszek, podsuwając go Dmitry'emu.
- Trzymałbym ci włosy... - powiedział ciszej, po czym oboje się roześmiali z tego niesmacznego żartu. Draco również poczuł mdłości, ale nie z powodu poruszenia tematu wymiocin. Sam nie wiedział z jakiego powodu.
- To było obrzydliwe - skomentowała. - Na zdrowie. 
Wróciła do popijania swojego imbirowego, słodziutkiego piwa, które pięknie pachniało i równie dobrze smakowało. W tym czasie Dmitry wniósł toast i wszyscy się napili. Piekło zostało otwarte. Pansy wyglądała jakby ktoś wlał jej do gardła benzynę, o konsystencji smoły. Szybko sięgnęła po piwo Dafne, by w jakimś stopniu zapić ten smak. Blaise zaczął głośno kaszleć, ale zarzekał, że po prostu wleciało mu do złej dziurki. Draco zamknął oczy i próbował zasłonić swoją skwaszoną minę, zaciśniętą pięścią. Kolega Ślizgon desperacko szukał czegoś do popicia. Pił już kiedyś wódkę, ale zawsze mikrosekundę po wychyleniu kieliszka, zapijał to colą. Dmitry oblizał usta. 
- I ludzie piją to dla przyjemności? - zapytała cicho Hermiona. Aristov skinął głową. 
- To, co? Kolejny? 
- Nie! - wyrwało się większości, a najbardziej było słychać Blaise'a. 
Ale z czasem wypili kolejnego i jeszcze następnego i trzeciego i czwartego i... no. Hermiona i Dafne piły trzecie piwo. Draco nie oszukiwał tak jak Blaise, który zostawiał resztkę w kieliszku, raz niby przypadkiem ręka mu się omsknęła i troszkę się ulało. Bo Dmitry lał szczerze, a z każdym kolejnym coraz bardziej zachowywał się jakby byli razem. Patrzył na nią czule, czasami kładł dłoń na jej kolanie. Nie podobało jej się to, ale ze wstawionymi ludźmi nie ma sensu się kłócić, jeśli sytuacja naprawdę tego nie wymaga.
- Zabiorę ją do zamku - powiedziała w końcu Dafne, gdy Pansy siedziała nieruchomo, bo każdy ruch sprawiał złe uczucie w żołądku. Pansy nawet nie protestowała. Draco spojrzał na nią z politowaniem.
Dziewczyny wstały. Crabbe i Goyle również. Nie bawili się za dobrze. Jeden z chłopaków, niepijący, także, bo chyba podobała mu się Dafne. A poza tym koleżanki pijane się odprowadza, kiedy jest ciemno, a Crabbe i Goyle to najgłupsza obstawa jaką mogłyby dostać. Pożegnali się. Pansy przechodząc, położyła Dmitry'emu dłoń na ramieniu. Hermiona powstrzymała się żeby nie parsknąć śmiechem. W końcu zostali tylko w piątkę. Chłopak okazał się mieć na imię Theodor. Hermiona dopiero wtedy zauważyła Nathaniela Rossa, a może dopiero wtedy się pojawił. Stał z dwoma innymi mężczyznami. Patrzył na nią. Uniósł kufel z piwem, jakby chciał wznieść za nią toast. Hermiona uśmiechnęła się i zrobiła to samo. Dmitry śledził to wzrokiem i spojrzał morderczo na Rossa. 
- Nie widzisz, że on cię podrywa? - zapytał wzburzonym głosem. 
- Niemniej niż ty - odpowiedziała, chcąc zakończyć dziwną rozmowę. 
- Nie ma prawa tego robić. Kiedyś zgłoszę to komuś kompetentnemu i wypierdolą go z pracy... - zmarszczył brwi i spojrzał na nauczyciela jak największego wroga. Objął Hermionę ramieniem i chwilę później rzucił Nathanielowi niemiłe spojrzenie, mówiące wiele. 
- Przestań... - powiedziała do niego. - Robisz mi wstyd.
Dmitry spojrzał na nią marszcząc brwi.
- Daj spokój Hermiono, jesteś inteligentna, nie musisz się przypodobać nauczycielowi.
Hermiona uniosła brew i pokręciła głową. Po prostu go zignorowała.
- Za tydzień pierwszy mecz Slytherinu, prawda? - zapytała reszty towarzystwa. Malfoy spojrzał na nią zaskoczony, pokiwał głową.
- Tak, będzie się działo... - Theodor zacierał ręce i uśmiechnął się, na temat, który mu odpowiada.
- Z kim gracie? - zapytała.
- Ravenclaw - odpowiedział, zdecydowanie ożywiony Ślizgon.
- To chyba dobrze, oni są raczej słabi. Najsłabsze ogniwo gra na podobnym poziomie co ja, a ja nie umiem nawet dobrze latać - mruknęła, popijając piwo.
- Warto się nauczyć - Theodor uśmiechnął się zachęcająco.
- Nie sądziłem, że wiesz cokolwiek o Quidditchu, a tym bardziej o poziomie drużyn - wypalił Malfoy. 
Hermiona spojrzała na niego z lekkim zaskoczeniem, pierwszy raz tego wieczoru zwrócił się bezpośrednio do niej. 
- Bo wiem niewiele, ale to jak słabo grają jest porażająco widoczne. Przecież chętnych do drużyny pojawiło się mniej niż wymagana liczba graczy.
- Tak, to prawda... - przyznał Malfoy. - A tak z innej beczki. W tym roku rozniesiemy Gryfonów.
Dmitry spojrzał na Hermionę opiekuńczo, tak jakby miała ją zaboleć ta uwaga. Było to bardzo urocze, ale też zwyczajnie bardzo śmieszne. 
- Taki pewien, bo Harry odszedł? - uniosła brew i napiła się. Draco się zaśmiał. Mierzyli się wzrokiem.
- Może... nie był taki beznadziejny.
- Był świetny i teraz go nie będzie, ale nasza drużyna i tak będzie silniejsza, bo przecież Ron też nie gra.
Draco i Theodor wybuchnęli śmiechem. Oboje byli zszokowani, że Hermiona powiedziała coś takiego. Blaise także wyglądał na zaskoczonego.
- Nie lubisz już swojego kolegi? - zaśmiał się Theodor.
- Lubię, ale nazywajmy rzeczy po imieniu... - powiedziała. Malfoy uniósł brew i skinął głową w zamyśleniu.
- I co, teraz McLaggen zostanie w składzie?
Hermiona wzruszyła ramionami.
- Chyba tak. Na pewno jest lepszy - przyznała, choć nie znosiła tego typa. Był zadufanym w sobie dupkiem, który myślał, że wszystko mu wolno.
- Czyli wymienili twojego jednego byłego na drugiego? - spytał rozbawiony Theodor. Hermiona spojrzała na niego z politowaniem. Nie spodobała jej się ta uwaga. 
- Kim jest McLaggen? - zainteresował się Dmitry. 
- Nikim - odpowiedziała Hermiona. - Dosłownie nikim. Dobrze gra, poza tym jest do dupy.
- Ale byliście razem na przyjęciu u Slughorna - zauważył Draco.
- Skąd wiesz? A poza tym... co z tego? Harry był z Luną. To nic nie znaczy - powiedziała, zaglądając w swój kufel. - Nawet go nie lubiłam. Zaprosiłam go, bo wiedziałam, że się na mnie leci.
- Słucham?! - Dmitry zapytał stanowczo, wbijając w nią spojrzenie.
- Nie... po prostu wiedziałam, że się zgodzi, a nie chciałam iść sama. Dmitry - spojrzała na niego, lekko poirytowana. - Przestań zachowywać się jak mój facet.
Na usta Draco wpełzł mały uśmiech. Dmitry spojrzał smutno w stół. Hermionie zrobiło się trochę żal, ale powiedziała to co myśli.
Rosmerta podeszła do nich niespodziewanie. 
- Ty jesteś Dmitry, tak? - spytała. Wszyscy spojrzeli na nią zaskoczeni. - Dostałam wiadomość ze szkoły, McGonagall chce cię widzieć natychmiast.
Hermiona poczuła lekkie przerażenie, może nie był jeszcze pijany, ale mocno wstawiony, a alkohol było czuć. 
- Ale McGonagall jest jedną z ostatnich, na liście osób, które chciałbym widzieć natychmiast - stwierdził bez zastanowienia. Kąciki ust Rosmerty uniosły się ku górze. 
- Nie wyrzucam cię stąd, broń Boże. Przychodź częściej, zapraszam. Miałam to po prostu przekazać - powiedziała, po czym odeszła. Hermiona dostrzegła triumfalny uśmiech Rossa, który jak gdyby nigdy nic, popijał piwo.
- Musisz iść - powiedziała, wstając. Dmitry zrobił to samo. Pomógł założyć jej płaszcz, po czym założył swój.
- Zapłacę za to - powiedział do ślizgonów na pożegnanie, i ruszył do baru, by uregulować rachunek. Hermiona poczekała trochę w oddali, by nie słuchać podrywów Rosemerty. Kiedy wyszli na świeże powietrze, poczuła się dobrze. Szczerze, nie chciała z nim wracać, wolała poczekać aż pójdzie, a potem wrócić sama. Dmitry był nieprzewidywalny, wolała uniknąć niebezpiecznych sytuacji.
- Umówiłam się jeszcze z Ginny - powiedziała, gdy stali pod Trzema Miotłami. - Zaraz przyjdzie.
- Ginny da sobie radę, chodź, odprowadzę cię...
- Powiedziałeś, że mogę kogoś wziąć, wzięłam Ginny, tylko się spóźniła trochę.
- Trochę? - zaśmiał się. - Trzy godziny?
Hermiona wzruszyła ramionami.
- Wracaj bezpiecznie - powiedziała, całując go w policzek. To było miłe. Dawno nie całowała mężczyzny w policzek. Jednak on chyba chciał czegoś więcej. Położył dłoń na jej plecach i patrzył na nią intensywnie. Nie mogła znieść tego spojrzenia, był tak przystojny. I coraz bliżej,
- Dmitry...- szepnęła. Dmitry natychmiastowo odsunął się lekko.
- Nie będę cię osaczać. Po prostu wiedz, że jesteś piękna - pocałował ją w policzek i odszedł. - Dobranoc.
Hermiona patrzyła za nim przez dłuższą chwilę. "Jesteś piękna". W tym momencie obudziło się w niej coś wyjątkowego. Było kilku ludzi, którzy w ciągu całego życia dali jej do zrozumienia, że jest ładna, że im się podoba, zwłaszcza po balu bożonarodzeniowym, ale tego doświadcza większość dziewczyn. Usłyszeć pierwszy raz słowa "jesteś piękna", nie ładna, piękna, to coś co zapada w pamięć. Uśmiechnęła się lekko do siebie.
- Co tu robisz? - usłyszała za sobą. Odwróciła się i zobaczyła Draco w skórzanej kurtce, wyciągającego papierosa z kieszeni. 
- Czekam na Ginny - opowiedziała pierwsze, co przyszło jej do głowy.
- Przecież już nie przyjdzie... - zaciągnął się i powiedział jakby to była najbardziej oczywista rzecz na świecie.
- No co ty... - mruknęła ironicznie.
- Ohoho... oszukałaś swojego prawie faceta? - zaśmiał się kpiąco. Hermiona spojrzała na niego, rozczarowana.
- Potrzebowałam trochę przestrzeni, poza tym to nie mój przyszły facet. Ani obecny - dodała, żeby nie było nieporozumień.
- Wiesz, z zewnątrz to wygląda trochę inaczej - powiedział po chwili namysłu.
- Więc... - wyciągnęła papierosa z jego ust i spróbowała. - Nie patrzysz wystarczająco dobrze. Byłabym głupia, umawiając się z Dmitry'ym. 
Widząc, jak Draco otwiera paczkę, by wyjąć drugiego papierosa, oddała mu tego, którego zapalił wcześniej. 
- Trzymaj, już nie chcę.
- Co, trucizna nie smakuje? - zaśmiał się. - Bardzo dobrze... sam nie palę dużo. Choć z drugiej strony mogłabyś zacząć. Do twarzy ci z nim.
- No nie wiem... - spuściła wzrok. - Fajna kurtka.
Dodała po chwili. Draco poczuł coś jak... satysfakcję. Nie... nie spodziewał się wcale, że Dmitry przyprowadzi Hermionę, i nie, na pewno nie słyszał jak mówiła, że amortencja pachnie skórą. Ubrał ją od tak. Dobrze, że Dmitry nie zauważył.
- Dzięki. Mam słabość do skórzanych ubrań - powiedział, po czym pomyślał "zamknij się już, idioto". 
- Okej, chyba mogę już iść - powiedziała, widząc, że na horyzoncie dawno nie ma już Dmitry'ego.
- Daj spokój... - wypalił Draco, zanim zdążył ugryźć się w język.
- Z czym? - Hermiona spojrzała na niego, nie rozumiejąc o co chodzi.
- To znaczy... - spojrzał na nią niepewnie. - Chodź się napić jeszcze.
- Co? - zaśmiała się, zdziwiona. 
- Zabini i Nott już przysypiają. Nie mam z kim pogadać - wzruszył ramionami.
- I myślisz, że mamy o czym gadać? - spytała podejrzliwie.
- Przekonajmy się. Pijesz imbirowe, tak? - zapytał otwierając jej drzwi do pubu.

Blaise i Theodor już dawno wyszli, usprawiedliwili się porannym treningiem Quidditcha, ale Malfoy'a ten argument nie przekonywał, choć był kapitanem drużyny. Wypili naprawdę dużo i było im bardzo gorąco. 
- Zawsze myślałam, że tlenisz te włosy - spojrzała na niego, wręcz zszokowana, że tego nie robi. 
- Zwariowałaś! - stwierdził i oboje wybuchnęli niewytłumaczalnym śmiechem. - Widziałaś mojego starego? To genetyczne błogosławieństwo.
- Genetyczne co? Zaczynasz bredzić... - pokręciła głową.
- Oczywiście, że to... pokaż mi faceta, który ma z natury tak jasne włosy jak ja! - Draco obudził w sobie dzikie zwierzę. Pochylił się nad stołem i zaczął potrząsać swoją głową jak mokry pies. - Nie ma! Nie ma takiego! 
Hermiona parsknęła śmiechem.
- Jesteś nienormalny... - chwyciła za kosmyk jego włosów, gdy już się uspokoił. - Zwykłe włosy.
- To czemu je głaszczesz? - zapytał zdezorientowany.
- Co? - spojrzała na niego jak na jakiegoś dziwoląga. Zaraz potem zorientowała się, że rzeczywiście głaszcze go po głowie, bo to nie były zwykłe włosy, a bardzo przyjemne w dotyku. Natychmiast zabrała rękę. 
- Nie, nie! Nie przestawaj... - chwycił jej dłoń i sam zaczął się głaskać.
- Malfoy, po co ty jeszcze pijesz? Jesteś już pijany - wolną ręką odsunęła od niego jego kufel.
- Jakie to miłe... głaszczesz mnie bezinteresownie! - zamknął oczy. - Zazwyczaj one robią to, bo chcą, żebym je zabrał do łóżka.
- No, i chyba działa, nie? - zaśmiała się kpiąco.
- Co? - Draco spojrzał na nią zszokowany, nawet, o dziwo, puścił jej dłoń. - Nie śpię z nimi.
- Taką masz opinię - wzruszyła ramionami i wyśmiała go.
- Cicho, cicho, śmieszko. Wiesz jaką ty masz opinię? - Wycelował w nią palec w skazujący i zrobił minę, jakby zaraz miał jej udowodnić coś potwornie ważnego i przełomowego. Hermiona spojrzała na niego pytająco. - Że jesteś dziewczyną Dmitry'ego! 
- Ale ja nie... - zaczęła.
- Na Salazara, co ty w nim widzisz?! - jęknął sięgając po swoje piwo. 
- Draco, co ty...
- Nie! Nie odpowiadaj. Wiem co... Przecież wiem, że jest przystojny, bystry i starszy... ale ja też. To znaczy, może nie starszy, ale...
- Draco! - chwyciła jego podbródek. - O czym ty mówisz?! Mamy poważniejszy problem! - stwierdziła, zanim zdążył odpowiedzieć.
- Jaki? - zapytał zaskoczony Draco. Jest jakiś poważniejszy problem niż Dmitry Aristov?
- Drzwi do szkoły są już zamknięte.
Draco osunął się po oparciu ławki, jakby został postrzelony.
- Umrzemy. 
- Hej, nie żartuj - zaśmiała się.
- Nie wrócimy do szkoły.
- Oczywiście, że wrócimy, idioto.
- Umrzemy niedokształceni...
- Draco, przestań... - zaśmiała się.
- Nienawidzę spać na podłodze! - krzyknął wściekły. Hermiona, w swoim stanie, wstała i wskoczyła na niego, niemal siadając na nim okrakiem. Chwyciła go mocno za włosy.
- Draco, zamknij twarz. Znam tajemne przejście.
- Oou... - Draco natychmiast się uspokoił. - Tak, to... pocieszające.
Zlustrował sytuację i Hermionę, która po raz pierwszy była tak blisko i w tak dwuznacznej sytuacji. Dotykała udami jego ud. Trzymała go mocno za włosy. Jej biust i piękna twarz były tak blisko jego twarzy.
- Hermiono? Czy ty na mnie siedzisz? - zapytał zdezorientowany.
- Merlinie, co ja wyprawiam? - zaśmiała się z samej siebie i ze swojego upojenia. - Przepraszam.
- Nie... - powiedział, kiedy chciała wstać. Przyciągnął ją do siebie i mocno przytulił. Hermiona patrzyła zszokowana w ścianę za nim. Nie wiedziała co się dzieje. Draco zamknął oczy i pogładził ją po plecach. Hermiona po chwili również zamknęła oczy. Postanowiła nie analizować rzeczy, które dzieją się w takich dziwnych stanach. Spróbowała czerpać przyjemność z tego momentu i tak się stało. Poczuła się bezpiecznie.
- To było... miłe - powiedział, z lekkim zaskoczeniem w głosie.
- Tak - przyznała cicho. Wstała i wzięła go za rękę. - Chodź, przejście jest niedaleko.

Szli podziemnym korytarzem, było ciemno, drogę oświetlali różdżkami.
- Jestem zmęczony i pijany, nie chcę już iść - jęknął Draco. Hermiona spojrzała na niego z niepokojem.
- Daj spokój, Draco, jeszcze chwila - powiedziała uspakajającym głosem. To ona prowadziła, choć droga była prosta. 
- Mówisz to od godziny... - mruknął, wlekąc się z coraz mniejszym zapałem.
- Nie prawda - powiedziała ciągnąc go za ramię. - Tracisz poczucie czasu.
- Tracę zmysły - powiedział i szarpnął ją mocno w swoją stronę. Położył dłonie po obu stronach jej szyi i trzymał stanowczo. Patrzył na nią długo, wnikliwie.
- Powiedz mi... - zaczął jakby nieswoim głosem. Tak odległym, spokojnym, czystym. - ...dlaczego nie widziałem nigdy jaka jesteś piękna?
Hermiona nie spuściła z niego wzroku, nie tym razem. Patrzyła na niego, dając mu odpowiedź całą sobą.
- Bo bardzo nie chciałeś widzieć.
Draco westchnął i pokręcił głową.
- Może nie mam takich mięśni jak Dmitry, ani takich włosów...
- Czemu znowu do niego wracasz?
- Bo... - wzburzył się, spuścił wzrok i zmarszczył brwi. - Bo jestem kurewsko zazdrosny! 
- Co?
Przycisnął jej usta do swoich. Wplótł palce we włosy i trzymał mocno przy sobie. To była najbardziej zaskakująca rzecz jaka spotkała Hermionę. Zamknęli oczy. Otaczał jej wargi swoimi, dając od siebie tyle delikatności i ciepła, o jakie nigdy go nie podejrzewała.
- Draco... - szepnęła, gdy skończyli ten krótki pocałunek. Prawie się przewróciła, ale ją złapał.
- Nie musisz nic mówić - powiedział, wyglądał trochę na przestraszonego. - Nic nie mów.
Wrócili do zamku w milczeniu.

Hermiona otworzyła oczy. Była w swoim łóżku, ale kotary wokół niego były zasłonięte. Nigdy ich nie zasłaniała, ale tym razem było to oczywiste. Nie mogła poruszyć rękami. Spojrzała w górę. Jej dłonie były przywiązane do wezgłowia łóżka. Oprzytomniała. Na drugim końcu łóżka siedział on. Zaczął się powoli zbliżać. Kładł dłonie na wszystkich wolnych przestrzeniach łóżka, między jej udami, po jej bokach, by znaleźć się blisko, nad nią. Pogładził jej policzek, obserwując go z pożądaniem w oczach. Rozpinał powoli jej koszulę, nie miała pod nią absolutnie nic. Nie miała również spodni, ani żadnej bielizny. Jego oczom ukazało się całe piękno nagiego ciała. Wystarczyło, że dotknął delikatnie podbrzusza. Poruszyła niespokojnie biodrami i zamknęła oczy. Usiadł na niej i położył palce na jej sutkach. Zaczął je drażnić. Hermiona przygryzła wargę i jęknęła cicho. Spróbowała go z siebie zrzucić, ale nie miał zamiaru dać jej spokoju. Wiedział, że zaraz sama będzie o to prosić.
- Przestań, proszę... - wyszeptała. Przybliżył się do jej twarzy.
- Cśśś... - szepnął do jej ucha i possał chwilę płatek. Zabrał z jej policzka swoje jasne włosy i wrócił do poprzedniej pozycji. Pochylił się i musnął sutek językiem. Jęknęła głośno. Napięła wszystkie mięśnie, szarpnęła rękami, ale to nic nie dało. Powtórzył to kilkakrotnie, dając jej gamę nowych uczuć. Robił to regularnie, spodziewała się każdego kontaktu z językiem, a jednak za każdym razem przez jej ciało przechodził dreszcz. W pewnym momencie przestał. To było jak najgorsza rzecz na świecie. Zaczęła ruszać się pod nim, wić biodrami, wypychać klatkę piersiową. 
- Draco... proszę.
Nie posłuchał jej. Zamiast tego pocałował jej łono. Wydała z siebie niemy okrzyk, nie była na to gotowa. Włożył dłoń pod jej plecy i przejechał językiem po wewnętrznej stronie uda. Wystarczyło, że zwyczajnie oddychał. Wszystkie ruchy były tak powolne, że doprowadzały do szaleństwa. Wypuszczał powietrze wprost na jej kobiecość, pobudzając w niej wszystko, co pragnęło jego dotyku. Miała ochotę krzyczeć "dalej, rób coś, błagam!". Wsunął w nią język.

Weszła do jego dormitorium. Zachowywała się inaczej niż zwykle. Zobaczyła Blaise'a i Dmitry'ego i kazała im wyjść. Była bezkompromisowa, a oni jej słuchali. Miała na sobie wysokie szpilki i czerwoną szminkę. Czarną koszulę, zielono-srebrny krawat i tego zmysłowego koka. Stanęła naprzeciw jego łóżka. Przysunęła sobie krzesło, znikąd. Usiadła na nim, odpaliła cienkiego papierosa, a swoje seksowne nogi w seksownych szpilkach, oparła o łóżko, ukazując przy tym czarne majtki. Patrzyła na niego, mrużąc lekko  oczy. O tak, zdecydowanie to twarzy było jej z papierosem. Nie mógł bezczynnie obserwować tej sceny. Podniósł się i zaczął do niej przybliżać, na kolanach i dłoniach. Gdy był wystarczająco blisko, odepchnęła go mocno i usiadła nad nim okrakiem.
- Myślisz, że ty tu rządzisz? - spytała pogardliwie. Włożyła papieros w usta i zaczęła zdejmować krawat. Patrzył na nią ze strachem, ale i niesamowitym podnieceniem. Jednym ruchem wyjęła pasek z jego spodni. Złożyła go na pół i... trzask.

Obudziła się przerażona. Ledwo powstrzymała się przed krzykiem. Co się z nią działo? Na pewno wciąż była pijana. Pijana i nienormalna. Ze strachem włożyła rękę pod kołdrę, by sprawdzić to czego się obawiała. Była mokra.

Otworzył oczy i gorączkowo zaczął się rozglądać. To był tylko sen? Przyłożył dłoń do czoła, chyba miał gorączkę. Nie zdawał sobie, że w zakątkach jego umysłu są tak dzikie fantazje. Nie, zdecydowanie nie mógł zasnąć po czymś takim.
_____________________________________________________
Witajcie! Nowy rozdział, tak jak mówiłam, bardzo szybko. Jestem w szoku, pierwszy raz długość jest zadowalająca. Co prawda mam wrażenie, że trochę się to dłużyło. Może to tylko moje wrażenie. Dajcie proszę znać, co sądzicie. Jestem naprawdę ciekawa Waszej opinii. Moim zdaniem ten rozdział się trochę wyróżnia. Pozdrawiam wszystkich ciepło.

13.

- Dobrze, że cię widzę, stary... - Blaise poklepał Dmitry'ego po ramieniu, na co ten zmierzył go zimnym spojrzeniem. Oczywiście Zabini niczego nie zauważył, bo był mało spostrzegawczym facetem. - Wychodzisz z nami jutro, prawda?
Dmitry spojrzał na Malfoy'a, by dowiedzieć się czy ten też idzie. Gdy zobaczył to co chciał, skinął głową.
- Pewnie. Muszę zobaczyć w końcu Hogsmeade.
- Jebać Hogsmeade, musisz poznać nasze koleżanki! - zawołał z podekscytowaniem w głosie, Blaise. - Znajdziesz sobie kogoś ze Slytherinu.
Dmitry spojrzał na niego z niesmakiem, Draco jak na kretyna.
- Czy kiedykolwiek dałem do zrozumienia, że chcę kogoś "znaleźć"? - postawił nacisk na ostatnie słowo i pokręcił głową. Stanął naprzeciw Zabiniego i patrzył na niego z góry. Blaise uniósł dłonie w geście obronnym i uśmiechnął się głupkowatą.
- Skoro zwróciłeś uwagę na Granger, naprawdę musisz być zdesperowany.
Dmitry opanował chęć przyłożenia mu, podniesienia głosu albo chociaż udowodnienia jakim młodszy kolega jest idiotą. Zamiast tego, wolał obrócić to w żart.
- Spójrz na mnie. Czy ktoś o mojej aparycji mógłby być zdesperowany? - uniósł brew. Blaise jednak nie mógł uznać tego za żart, ponieważ do niedawna, Draco regularnie prezentował taki właśnie stosunek do samego siebie. I dlatego potraktował to śmiertelnie poważnie.
- Nie, oczywiście, że nie... wyglądasz świetnie, genialnie - powiedział speszony. Dmitry i Draco spojrzeli na siebie, by sprawdzić, czy oboje usłyszeli to samo. Było to trochę dziwne. - Wszystkie na ciebie lecą, nawet ta od numerologii.
- Serio? - Draco odruchowo podniósł głowę.
- Nawet nie chodzę na numerologię...
W pokoju nastąpiła dziwna cisza. Każdy poczuł się dziwnie nieswojo. Blaise starał się robić dobrą minę do złej gry, ale gdzieś pod skórą czuł, że żaden z nich naprawdę go nie lubi. Dmitry zauważył niepokojące zainteresowanie Zabini'ego, jego osobą i odsunął się trochę. Czuł się odosobniony, obcy. Draco czuł jakąś dziwną zazdrość, przestał być w centrum uwagi. Przestał być numerem jeden, gdziekolwiek się pojawił. Przestał być tym, na którego patrzą kobiety. Właściwie nigdy nie był tym, na którego mogłaby spojrzeć Hermiona, ale potencjalnie, furtka się zamknęła.
- Wybaczcie... - ciszę przerwał w końcu Dmitry. Chwycił swoją marynarkę, a Draco poczuł niepokój. - Skoro to spotkanie integracyjne, idę zaprosić kogo trzeba.
I wyszedł.
-Oszalał. Daję słowo, jak przyprowadzi Granger, znajdę im osobny stolik - Zabini mocno gestykulował dłońmi, a mimika jego twarzy była idiotycznie rozbudowana.
- Mhm... - mruknął Draco, który również ruszył do wyjścia.
- Tak, idź go powstrzymać! - Blaise klasnął w dłonie.
- Idę na ten durny szlaban u Rossa - trzasnął za sobą drzwiami.

Hermiona biegła przez korytarze zamku. Szata zsuwała jej się z ramion, krawat był totalnie przekręcony, ledwo trzymała książki, które zdążyła chwycić, gdy zauważyła, że sporo zaspała. Torba została w dormitorium. Zrobiła szybkiego koka, ale w biegu stracił całą swoją formę, a gumka zginęła gdzieś po drodze.
- Hermiono!
Usłyszała za sobą wołanie, ale nie miała zamiaru się zatrzymać. O nie. Przeciwnie. Przyśpieszyła, wybiegając na błonia. Poczuła się jak maratończyk na ostatniej prostej, gdy zobaczyła w nie tak dalekiej oddali trzy szklarnie. Nagle dostrzegła rozmyty cień po swojej prawej, przekręciła głowę w tę stronę, ale w tym momencie zderzyła się z tym, co ją wyprzedziło. Na pewno poleciałaby do tyłu, gdyby to coś jej nie przytrzymało.
- Nie mam czasu - powiedziała roztargniona, wyminęła go i pędem ruszyła w dół zbocza, ale zrobiła tylko krok, zanim poczuła żelazny ucisk na ramieniu. - Zostaw mnie, mam zielarstwo!
- Po pierwsze nie masz, tylko mamy - powiedział spokojnie Dmitry, poluźniając palce, jednocześnie sprawił, że dotyk był przyjemny, choć wciąż stanowczy. - A po drugie nie mamy. Sprout jest w Skrzydle Szpitalnym. Nie martw się - dodał, gdy zobaczył, jak dziewczyna otwiera usta. - Wychodzi jutro. Nie widziałaś nigdzie ogłoszenia?
Hermiona pokręciła głową i patrzyła na niego z lekkim powątpiewaniem. Choć to wyjaśniałoby, dlaczego Parvati i Lavender jej nie obudziły.
- Powiedzmy, że ci wierzę... - mruknęła, rozcierając policzki, które przybrały różową barwę od wiatru, uderzającego w jej twarz podczas biegu. Dmitry nic nie powiedział, tylko uniósł dłoń. Między palcem środkowym, a wskazującym, trzymał czarną gumkę do włosów.
- Kolejny szukający? - spytała bez przekonania, odbierając gumkę z jego palców. Przez jej ciało przeszedł dziwny dreszcz, gdy przypadkiem go dotknęła. Dmitry zaśmiał się cicho.
- Akurat to mogę zostawić Krumowi - odebrał od niej książki, by nie nosiła tego wszystkiego. Była tak zaskoczona jego zachowaniem, że nie zareagowała. Spojrzał na nią z błyskiem w oku. - Ale tylko to.
- Dzięki za przypomnienie, że ta rozmowa prowadzi donikąd... - uśmiechnęła się nerwowo i wskazała na książki. - Co ty właściwie robisz?
- Odprowadzam cię, chodź - ruszył z powrotem do szkoły, poszła za nim. - Pamiętasz co powiedziałaś mi na eliksirach?
- Mniej więcej. Po tym co się stało, nie pamiętam wszystkiego... - zmarszczyła lekko brwi i przyśpieszyła kroku, by pożegnać się z nim trochę szybciej. - Co powiedziałam?
- Chodzi mi o tę część, kiedy zaprosiłaś mnie do swojego dormitorium... - uśmiechnął się szeroko.
- Wybacz, nie było ze mną aż tak źle.
- No nie wiem, mówiłaś naprawdę odważne rzeczy...
- Zamknij się - mruknęła zażenowana, oboje się zaśmiali i weszli do zamku.
- Poważnie mówiąc, powiedziałaś, że mogę pić z tobą piwo - uśmiechnął się i zatrzymał przy kamiennej ścianie. - Jutro?
- Czekaj, czekaj... - pokręciła głową i spojrzała na niego jak na niepoważnego dzieciaka. - Powiedziałam tak, to prawda, ale to nie było zaproszenie. Chciałam ustalić na wstępie, że jeśli kiedykolwiek doszłoby do takiej czy innej sytuacji, nie oznaczałoby to, że między nami dzieje się coś, do czego chyba dążysz, a o czym ja nie chcę słyszeć.
- Czekaj... - spojrzał w podłogę, zmarszczył brwi w skupieniu, uchylił usta. - Nie. Nie rozumiem na trzeźwo, musisz mi wytłumaczyć jutro w Trzech Miotłach.
Zaśmiała się kpiąco i splotła ręce na klatce piersiowej, patrząc na jego przystojną twarz.
- Zaproś kogoś innego, panie uroczy... - wzięła od niego książki, stanowczym ruchem i odwróciła się, by odejść.
- Ale ja lubię ciebie - usłyszała za sobą. Zatrzymała się w pół kroku. - Tak po prostu.
Uśmiechnęła się lekko. To zabrzmiało naturalnie i szczerze. 
- Mogę zabrać jeszcze kogoś? - zapytała, stojąc do niego plecami.
- Będą też moi nowi kumple, więc jeśli chcesz możesz kogoś wziąć, ale żadnego faceta, bo mnie urazisz.
Oboje uśmiechnęli się, nie widząc swoich twarzy. Hermiona odeszła bez słowa, a Dmitry patrzył długo, jak odchodzi, bo naprawdę mu się spodobała.

Draco Malfoy siedział przy oknie w gabinecie profesora Rossa. Miał idealny widok na błonia. Dzień był listopadowy, ale nie aż tak chłodny jak poprzednie. W polu jego widzenia znalazła się także szybko przemieszczająca się postać. Trochę hipnotyzował go ten widok. Falująca czarna szata, unosząca się na wietrze. W magiczny sposób ten niechlujny, seksowny kok rozwiał się w nieregularnie rozpływające się fale, wyglądające cudownie na czarnym tle szaty. Gumka do włosów musiała spaść, pęknąć, cokolwiek. To była Hermiona. Dokąd ona biegła? Przecież zielarstwo jest odwołane, nie widziała informacji? Gdzie ta kobieta ma oczy... Draco miał ochotę otworzyć okno i zawołać za nią, żeby się zatrzymała. Wtedy dostrzegł kolejną postać, wybiegającą z zamku. Te prawie czarne, długie włosy, biała koszula. Dmitry. Biegnie imponująco szybko. Draco poczuł nieprzyjemny ucisk w żołądku, gdy z lekkim opóźnieniem dotarło do niego, że Aristov biegnie za nią. Nie zatrzymując się, a jedynie zwalniając tempo, pochylił się, by podnieść coś, co należało do niej. Gumkę do włosów? Cóż za bystry palant. Była szybka, ale on jeszcze szybszy. W końcu ją dopadł. Wyprzedził i spowodował, że wpadła na niego. Chwilę tak stali, po czym wziął od niej książki i ruszyli razem do zamku. Czy oni się spotykają?
- Panie Malfoy, jestem tutaj.
Draco oderwał wzrok od okna i spojrzał na siedzącego przed nim, eleganckiego Nathaniela Rossa, wpatrującego się w niego z zainteresowaniem.

Hermiona wreszcie miała czas w pełni dla siebie, kiedy nie musiała odczuwać tego, że zaraz trzeba coś zrobić, coś napisać. Był piątek, wszystkie prace domowe odrobione, to co było w bibliotece, zostaje w bibliotece. Czas wyjść się zabawić. Zanurzyła się w wielkiej wannie, w łazience prefektów. Wpuściła do kąpieli wszystkie kolorowe olejki, które nie gryzłyby się wzajemnie. Cała tafla wody była pokryta zabarwioną pianą. Nie potrafiła nawet powiedzieć, jak długo leżała w tym cieple. Zamknęła oczy i prawie zasnęła. Kiedy już czysta i świeża wróciła do dormitorium, Lavender i Parvati przeglądały jakąś babską gazetę. 
- Nie idziecie do Hogsmeade? - spojrzała na nie z lekkim zaskoczeniem. 
- Raczej nie, myślałyśmy o babskim wieczorze. Wchodzisz w to? - spytała Parvati, uśmiechając się do niej znad gazety. - Mamy piwo.
- Właściwie miałam was pytać, czy nie pójdziecie ze mną i innymi do Trzech Mioteł...
Parvati i Lavender spojrzały na siebie, jakby niewerbalnie ustalały jaki jest plan.
- Innymi? 
- Nie wiem dokładnie kto idzie. Na pewno będzie Dmitry.
Nim zdążyła zareagować, dostała poduszką w brzuch.
- O nie! - Lavender podniosła się i stanęła na łóżkum, celując w Hermionę oskarżycielsko palcem. - Nie, nie, nie... nie będziemy patrzeć, jak on na ciebie patrzy.
Hermiona roześmiała się absurdem tej sytuacji.
- Proszę, chodźcie, nie chcę iść z nim sama, a Ginny nie może - spojrzała na nie prosząco z uroczym, nieśmiałym uśmiechem.
- Dobra... - powiedziała Lavender, namyślając się przed chwilę. - Ale pod jednym warunkiem.
Hermiona wyciągnęła rękę, żeby jej podziękować. Uścisnęła jej dłoń w swoje obie, uśmiechając się promiennie.
- Dzięki, Lav. Wal śmiało, pod jakim warunkiem?
- Że ty nie pójdziesz - uśmiechnęła się złośliwie. Hermionie zrzedła mina. Puściła ją i spojrzała na nią  wzrokiem pełnym wyrzutu. 
- Mm... kuszące. Dzięki, naprawdę dzięki...
- Też cię lubię - Lavender zaśmiała się krótko i wróciła do wertowania gazety.
- Ale baw się dobrze - powiedziała szczerze Parvati.
Hermiona machnęła na nie ręką i zwróciła się do swojego kufra, by wybrać w co się ubierze. Na złość Lavender, miała ochotę założyć coś piekielnie seksownego, ale po pierwsze uznała, że to trochę żałosne, a po drugie nie miała niczego takiego. Oprócz swojej cudownej kreacji na bal, oczywiście. W końcu ubrała się po swojemu. Czarne obcisłe spodnie, szary T-shirt i swój ciemny, klasyczny płaszcz. I bez sukienki czy szpilek wyglądała seksownie. Rozpuściła włosy i standardowo spryskała dekolt perfumami. Lavender patrzyła na nią z powątpiewaniem. 
- Miłej zabawy - powiedziała ironicznie, z udawaną wyższością, kiedy otworzyła drzwi by wyjść.
- A żebyś wiedziała! - odparła buntowniczo Lavender. Hermiona puściła jej oczko i wyszła z dormitorium, a później z pokoju wspólnego. Na zewnątrz było już ciemno. Dziewczyna szła korytarzem, czując jak jej serce zaczyna niebezpiecznie drgać. Trochę stresowała ją ta sytuacja. To nie miała być randka. Miała nadzieję, że wśród "nowych znajomych" Dmitry'ego, będą również jacyś jej znajomi. Chociaż on był Ślizgonem, raczej najbardziej prawdopodobne było, że jego znajomi również. Cóż, warto zachować nadzieję. Najwyżej zmyśli jakiś pretekst by się urwać. Zbliżała się nieuchronnie do wyjścia z zamku, gdzie czekał na nią Dmitry. Stał tam, wyglądając porażająco seksownie, jakby ściągnięty żywcem z gazet, które przeglądały sobie Lavender i Parvati. Uśmiechnął się rozbrajająco, gdy tylko ją zobaczył.
_______________________________________________ 
Witajcie. Jak tam u Was? Rozdział znów krótki, ale następny będzie jak najszybciej, a w nim prawdopodobnie 18+. 
 Podzielę się z Wami sytuacją, która miała ostatnio miejsce na uczelni. A propos picia z nauczycielem (Hermiona, Ross). No więc w zeszły czwartek miałam mieć zajęcia z General English z takim spoko brytolem. Nas przyszło tylko sześć osób. Powiedział, że trochę mało. Moja kumpela wstydziła się zapytać, czy możemy w tej sytuacji iść do domu i powiedziała do mnie "zrób coś". No więc ja, niewiele myśląc, mówię do niego:
- We should go to the pub.
- You want to go to the pub? - spytał.
- Sure.
 Namyślił się chwilę, po czym powiedział "wait for me outside". Myślałam, że idzie po kurtkę, żeby iść do domu i powiedzieć nam, że również możemy iść, ale nie. Poszliśmy do pubu. On, trzy moje kumpele i ja. Było bardzo zabawnie, siedzieliśmy tam cztery godziny i wszyscy się trochę upiliśmy. Taka anegdotka, miłego wieczoru!

Liebster Blog Award 2

Nominacja do Liebster Blog Award jest otrzymywana od innego blogera w ramach uznania za „dobrze wykonaną robotę”. Jest przyznawana dla blogów o mniejszej liczbie obserwatorów, więc daje możliwość ich rozpowszechnienia. Po odebraniu nagrody należy odpowiedzieć na pytania otrzymane od osoby, która Cię nominowała. Następnie Ty nominujesz kilka osób (informujesz je o tym) oraz zadajesz im pytania. Nie wolno nominować bloga, który Cię nominował.
Zostałam nominowana przez Arcanum Felis, twórczynię bloga http://ingis-at-glacies-dramione.blogspot.com 
Arcanum Felis tłumaczy cudownie wciągające i szczerze wyjątkowe opowiadanie. Polecam serdecznie.

Jej pytania, moje odpowiedzi:

1. Fanfiction, które zrobiło na Tobie piorunujące wrażenie i czytałaś je z przyjemnością? Co było w nim takiego ciekawego?

Pamiętam jak kilka lat temu, bodajże 3, natrafiłam na fanfiction o zespole Nightwish. Byłam wielką fanką (wciąż ich lubię, ale już trochę dogasają wraz z każdą nową wokalistką).  To było potwornie zabawne!  Pamiętam jeszcze opowiadanie o szwedzkim rodzeństwie w Hogwarcie, Sigyn i Sigurdzie. To była niesamowita przygoda. Przypomniałam sobie o nim pod wpłwem tego pytania i zaczęłam szukać. Adres, który na 95 procent nosił tego bloga, odmawia mi uprawnień by na niego wejść. W każdym razie był świetnie napisany z intrygującymi postaciami.

 2. Wyobraź sobie, że w metrze obok Ciebie siedzi Daniel Radcliffe i przygląda Ci się z ciekawością. Jakie pytanie byś mu zadała, aby zacząć rozmowę?

"Dlaczego tak na mnie patrzysz? Mam jakąś bliznę na czole?"

3. Co robisz gdy masz chwilę dla siebie?
Nic z tego, co powinnam. Najczęściej coś tam sobie bazgrzę, czasami biorę do ręki gitarę basową, czasami idę zapalić i słuchać muzyki, czasem po prostu leżę w łóżku i przeglądam pierdoły w internecie. Ja mam całe życie dla siebie, bo uciekam od nieprzyjemnych rzeczy. A od dzisiaj tydzień zaliczeń i sesja za parę dni (żałuję, że nie jestem Hermioną).

4. Oglądasz filmy? Masz jakiś ulubiony, który mogłabyś oglądać na okrągło? I dlaczego? 

Nie oglądam zbyt wielu filmów. Z tych, które widziałam z przyjemnością więcej niż raz, to może "Nietykalni", "Gladiator", "Piękny umysł", "Głębokie, błękitne może". Bo są dobre, bo aktorzy są dojrzali. 

 5. Wyobraź sobie, że jesteś uczennicą pierwszego roku w Hogwarcie i czekasz na Ceremonię Przydziału. Do którego domu chciałabyś trafić i dlaczego?

Nie mam czegoś takiego, jak dom, do którego chciałabym trafić. Chciałabym być tam, gdzie pasuję. Nawet jeśli byłby to Hufflepuff, byłoby świetnie, bo byłby to mój dom, i wartości, w które wpisuje się mój umysł i serce. Osobiście jednak myślę, że mógłby być to Slytherin, choć nie podoba mi się cała ta otoczka z domem wspólnym pod jeziorem, z tym wyrachowaniem i hasłem "czysta krew". Mógłby być to Slytherin, ponieważ u nich nic nie jest czarno-białe, jak w Gryffindorze. Winy mogą być usprawiedliwione i wytłumaczone. Tam jest miejsce na myślenie o sobie, na podejmowanie nieoczywistych decyzji i skupienie. Gryffindor jest zbyt wyidealizowany. Trochę przeraża mnie taki stosunek do życia "w jakiekolwiek bagno zechcę pójść, by postąpić honorowo, będziesz mi towarzyszyć, prawda? Oczywiście, jesteśmy Gryfonami". Wolę przemyślane, logiczne działanie niż popisy odwagi. Z drugiej strony mam otwarte serce na wiele uczuć, które są sztandarem Gryffindoru. Nie mam pojęcia.

 6. Jakie jest twoje ulubione zaklęcie z Harry’ego Pottera?

 Legilimens 

 7. Ulubiony przedmiot w szkole?

Na uczelni. Literatura rosyjska albo zajęcia z brytyjskiej wymowy.

 8. Co cenisz w ludziach?

Logiczne myślenie, marzenia, indywidualizm, asertywność, niezłomność, dobre maniery. 

 9. Minerva McGonagall czy Severus Snape?

Minerva McGonagall. 

 10. Co być zobaczyła w zwierciadle Ain Eingarp?

Możliwe, że mojego zmarłego tatę, więc w rezultacie to co Harry w filmie, rodziców razem. Żeby było mnie dramatycznie, siebie spełniającą się w jakimś małym studio, z mikrofonem w ręce.

 11. Czy należysz jeszcze do jakiś fandomów?

Nie.

Nominuję:
 Iva Nerda z  http://kiedyjestesprzymniedramione.blogspot.com/
Charlotte Petrova z http://dramione-wymiana.blogspot.com/

Moje pytania:
1. Z którą postacią z serii Harry Potter się utożsamiasz?
2. Jaka jest najbardziej dziwna, niestandardowa rzecz, jaką kiedykolwiek zrobiłaś lub planujesz zrobić?
3. Gdybyś mogła przenieść się w czasie o pięć lat, cofnęłabyś się czy wystrzeliła do przodu i dlaczego?
4. Wolałabyś poświęcić życie samorealizacji i satysfakcji zawodowej, czy miłości i rodzinie?
5. Czyja twórczość Cię inspiruje?
6. Czego w sobie nie lubisz?
7. Wolałabyś znaleźć się na środku jeziora w biały dzień, czy w środku olbrzymiego lasu nocą?
8. W jakiej dziedzinie chciałabyś się kształcić?
9. Co Cię powstrzymuje przed realizacją planów?
10. Co byś kupiła na święta Filchowi?
11. Jesteś szczęśliwa?

 Pozdrawiam serdecznie