poniedziałek, 25 stycznia 2016

13.

- Dobrze, że cię widzę, stary... - Blaise poklepał Dmitry'ego po ramieniu, na co ten zmierzył go zimnym spojrzeniem. Oczywiście Zabini niczego nie zauważył, bo był mało spostrzegawczym facetem. - Wychodzisz z nami jutro, prawda?
Dmitry spojrzał na Malfoy'a, by dowiedzieć się czy ten też idzie. Gdy zobaczył to co chciał, skinął głową.
- Pewnie. Muszę zobaczyć w końcu Hogsmeade.
- Jebać Hogsmeade, musisz poznać nasze koleżanki! - zawołał z podekscytowaniem w głosie, Blaise. - Znajdziesz sobie kogoś ze Slytherinu.
Dmitry spojrzał na niego z niesmakiem, Draco jak na kretyna.
- Czy kiedykolwiek dałem do zrozumienia, że chcę kogoś "znaleźć"? - postawił nacisk na ostatnie słowo i pokręcił głową. Stanął naprzeciw Zabiniego i patrzył na niego z góry. Blaise uniósł dłonie w geście obronnym i uśmiechnął się głupkowatą.
- Skoro zwróciłeś uwagę na Granger, naprawdę musisz być zdesperowany.
Dmitry opanował chęć przyłożenia mu, podniesienia głosu albo chociaż udowodnienia jakim młodszy kolega jest idiotą. Zamiast tego, wolał obrócić to w żart.
- Spójrz na mnie. Czy ktoś o mojej aparycji mógłby być zdesperowany? - uniósł brew. Blaise jednak nie mógł uznać tego za żart, ponieważ do niedawna, Draco regularnie prezentował taki właśnie stosunek do samego siebie. I dlatego potraktował to śmiertelnie poważnie.
- Nie, oczywiście, że nie... wyglądasz świetnie, genialnie - powiedział speszony. Dmitry i Draco spojrzeli na siebie, by sprawdzić, czy oboje usłyszeli to samo. Było to trochę dziwne. - Wszystkie na ciebie lecą, nawet ta od numerologii.
- Serio? - Draco odruchowo podniósł głowę.
- Nawet nie chodzę na numerologię...
W pokoju nastąpiła dziwna cisza. Każdy poczuł się dziwnie nieswojo. Blaise starał się robić dobrą minę do złej gry, ale gdzieś pod skórą czuł, że żaden z nich naprawdę go nie lubi. Dmitry zauważył niepokojące zainteresowanie Zabini'ego, jego osobą i odsunął się trochę. Czuł się odosobniony, obcy. Draco czuł jakąś dziwną zazdrość, przestał być w centrum uwagi. Przestał być numerem jeden, gdziekolwiek się pojawił. Przestał być tym, na którego patrzą kobiety. Właściwie nigdy nie był tym, na którego mogłaby spojrzeć Hermiona, ale potencjalnie, furtka się zamknęła.
- Wybaczcie... - ciszę przerwał w końcu Dmitry. Chwycił swoją marynarkę, a Draco poczuł niepokój. - Skoro to spotkanie integracyjne, idę zaprosić kogo trzeba.
I wyszedł.
-Oszalał. Daję słowo, jak przyprowadzi Granger, znajdę im osobny stolik - Zabini mocno gestykulował dłońmi, a mimika jego twarzy była idiotycznie rozbudowana.
- Mhm... - mruknął Draco, który również ruszył do wyjścia.
- Tak, idź go powstrzymać! - Blaise klasnął w dłonie.
- Idę na ten durny szlaban u Rossa - trzasnął za sobą drzwiami.

Hermiona biegła przez korytarze zamku. Szata zsuwała jej się z ramion, krawat był totalnie przekręcony, ledwo trzymała książki, które zdążyła chwycić, gdy zauważyła, że sporo zaspała. Torba została w dormitorium. Zrobiła szybkiego koka, ale w biegu stracił całą swoją formę, a gumka zginęła gdzieś po drodze.
- Hermiono!
Usłyszała za sobą wołanie, ale nie miała zamiaru się zatrzymać. O nie. Przeciwnie. Przyśpieszyła, wybiegając na błonia. Poczuła się jak maratończyk na ostatniej prostej, gdy zobaczyła w nie tak dalekiej oddali trzy szklarnie. Nagle dostrzegła rozmyty cień po swojej prawej, przekręciła głowę w tę stronę, ale w tym momencie zderzyła się z tym, co ją wyprzedziło. Na pewno poleciałaby do tyłu, gdyby to coś jej nie przytrzymało.
- Nie mam czasu - powiedziała roztargniona, wyminęła go i pędem ruszyła w dół zbocza, ale zrobiła tylko krok, zanim poczuła żelazny ucisk na ramieniu. - Zostaw mnie, mam zielarstwo!
- Po pierwsze nie masz, tylko mamy - powiedział spokojnie Dmitry, poluźniając palce, jednocześnie sprawił, że dotyk był przyjemny, choć wciąż stanowczy. - A po drugie nie mamy. Sprout jest w Skrzydle Szpitalnym. Nie martw się - dodał, gdy zobaczył, jak dziewczyna otwiera usta. - Wychodzi jutro. Nie widziałaś nigdzie ogłoszenia?
Hermiona pokręciła głową i patrzyła na niego z lekkim powątpiewaniem. Choć to wyjaśniałoby, dlaczego Parvati i Lavender jej nie obudziły.
- Powiedzmy, że ci wierzę... - mruknęła, rozcierając policzki, które przybrały różową barwę od wiatru, uderzającego w jej twarz podczas biegu. Dmitry nic nie powiedział, tylko uniósł dłoń. Między palcem środkowym, a wskazującym, trzymał czarną gumkę do włosów.
- Kolejny szukający? - spytała bez przekonania, odbierając gumkę z jego palców. Przez jej ciało przeszedł dziwny dreszcz, gdy przypadkiem go dotknęła. Dmitry zaśmiał się cicho.
- Akurat to mogę zostawić Krumowi - odebrał od niej książki, by nie nosiła tego wszystkiego. Była tak zaskoczona jego zachowaniem, że nie zareagowała. Spojrzał na nią z błyskiem w oku. - Ale tylko to.
- Dzięki za przypomnienie, że ta rozmowa prowadzi donikąd... - uśmiechnęła się nerwowo i wskazała na książki. - Co ty właściwie robisz?
- Odprowadzam cię, chodź - ruszył z powrotem do szkoły, poszła za nim. - Pamiętasz co powiedziałaś mi na eliksirach?
- Mniej więcej. Po tym co się stało, nie pamiętam wszystkiego... - zmarszczyła lekko brwi i przyśpieszyła kroku, by pożegnać się z nim trochę szybciej. - Co powiedziałam?
- Chodzi mi o tę część, kiedy zaprosiłaś mnie do swojego dormitorium... - uśmiechnął się szeroko.
- Wybacz, nie było ze mną aż tak źle.
- No nie wiem, mówiłaś naprawdę odważne rzeczy...
- Zamknij się - mruknęła zażenowana, oboje się zaśmiali i weszli do zamku.
- Poważnie mówiąc, powiedziałaś, że mogę pić z tobą piwo - uśmiechnął się i zatrzymał przy kamiennej ścianie. - Jutro?
- Czekaj, czekaj... - pokręciła głową i spojrzała na niego jak na niepoważnego dzieciaka. - Powiedziałam tak, to prawda, ale to nie było zaproszenie. Chciałam ustalić na wstępie, że jeśli kiedykolwiek doszłoby do takiej czy innej sytuacji, nie oznaczałoby to, że między nami dzieje się coś, do czego chyba dążysz, a o czym ja nie chcę słyszeć.
- Czekaj... - spojrzał w podłogę, zmarszczył brwi w skupieniu, uchylił usta. - Nie. Nie rozumiem na trzeźwo, musisz mi wytłumaczyć jutro w Trzech Miotłach.
Zaśmiała się kpiąco i splotła ręce na klatce piersiowej, patrząc na jego przystojną twarz.
- Zaproś kogoś innego, panie uroczy... - wzięła od niego książki, stanowczym ruchem i odwróciła się, by odejść.
- Ale ja lubię ciebie - usłyszała za sobą. Zatrzymała się w pół kroku. - Tak po prostu.
Uśmiechnęła się lekko. To zabrzmiało naturalnie i szczerze. 
- Mogę zabrać jeszcze kogoś? - zapytała, stojąc do niego plecami.
- Będą też moi nowi kumple, więc jeśli chcesz możesz kogoś wziąć, ale żadnego faceta, bo mnie urazisz.
Oboje uśmiechnęli się, nie widząc swoich twarzy. Hermiona odeszła bez słowa, a Dmitry patrzył długo, jak odchodzi, bo naprawdę mu się spodobała.

Draco Malfoy siedział przy oknie w gabinecie profesora Rossa. Miał idealny widok na błonia. Dzień był listopadowy, ale nie aż tak chłodny jak poprzednie. W polu jego widzenia znalazła się także szybko przemieszczająca się postać. Trochę hipnotyzował go ten widok. Falująca czarna szata, unosząca się na wietrze. W magiczny sposób ten niechlujny, seksowny kok rozwiał się w nieregularnie rozpływające się fale, wyglądające cudownie na czarnym tle szaty. Gumka do włosów musiała spaść, pęknąć, cokolwiek. To była Hermiona. Dokąd ona biegła? Przecież zielarstwo jest odwołane, nie widziała informacji? Gdzie ta kobieta ma oczy... Draco miał ochotę otworzyć okno i zawołać za nią, żeby się zatrzymała. Wtedy dostrzegł kolejną postać, wybiegającą z zamku. Te prawie czarne, długie włosy, biała koszula. Dmitry. Biegnie imponująco szybko. Draco poczuł nieprzyjemny ucisk w żołądku, gdy z lekkim opóźnieniem dotarło do niego, że Aristov biegnie za nią. Nie zatrzymując się, a jedynie zwalniając tempo, pochylił się, by podnieść coś, co należało do niej. Gumkę do włosów? Cóż za bystry palant. Była szybka, ale on jeszcze szybszy. W końcu ją dopadł. Wyprzedził i spowodował, że wpadła na niego. Chwilę tak stali, po czym wziął od niej książki i ruszyli razem do zamku. Czy oni się spotykają?
- Panie Malfoy, jestem tutaj.
Draco oderwał wzrok od okna i spojrzał na siedzącego przed nim, eleganckiego Nathaniela Rossa, wpatrującego się w niego z zainteresowaniem.

Hermiona wreszcie miała czas w pełni dla siebie, kiedy nie musiała odczuwać tego, że zaraz trzeba coś zrobić, coś napisać. Był piątek, wszystkie prace domowe odrobione, to co było w bibliotece, zostaje w bibliotece. Czas wyjść się zabawić. Zanurzyła się w wielkiej wannie, w łazience prefektów. Wpuściła do kąpieli wszystkie kolorowe olejki, które nie gryzłyby się wzajemnie. Cała tafla wody była pokryta zabarwioną pianą. Nie potrafiła nawet powiedzieć, jak długo leżała w tym cieple. Zamknęła oczy i prawie zasnęła. Kiedy już czysta i świeża wróciła do dormitorium, Lavender i Parvati przeglądały jakąś babską gazetę. 
- Nie idziecie do Hogsmeade? - spojrzała na nie z lekkim zaskoczeniem. 
- Raczej nie, myślałyśmy o babskim wieczorze. Wchodzisz w to? - spytała Parvati, uśmiechając się do niej znad gazety. - Mamy piwo.
- Właściwie miałam was pytać, czy nie pójdziecie ze mną i innymi do Trzech Mioteł...
Parvati i Lavender spojrzały na siebie, jakby niewerbalnie ustalały jaki jest plan.
- Innymi? 
- Nie wiem dokładnie kto idzie. Na pewno będzie Dmitry.
Nim zdążyła zareagować, dostała poduszką w brzuch.
- O nie! - Lavender podniosła się i stanęła na łóżkum, celując w Hermionę oskarżycielsko palcem. - Nie, nie, nie... nie będziemy patrzeć, jak on na ciebie patrzy.
Hermiona roześmiała się absurdem tej sytuacji.
- Proszę, chodźcie, nie chcę iść z nim sama, a Ginny nie może - spojrzała na nie prosząco z uroczym, nieśmiałym uśmiechem.
- Dobra... - powiedziała Lavender, namyślając się przed chwilę. - Ale pod jednym warunkiem.
Hermiona wyciągnęła rękę, żeby jej podziękować. Uścisnęła jej dłoń w swoje obie, uśmiechając się promiennie.
- Dzięki, Lav. Wal śmiało, pod jakim warunkiem?
- Że ty nie pójdziesz - uśmiechnęła się złośliwie. Hermionie zrzedła mina. Puściła ją i spojrzała na nią  wzrokiem pełnym wyrzutu. 
- Mm... kuszące. Dzięki, naprawdę dzięki...
- Też cię lubię - Lavender zaśmiała się krótko i wróciła do wertowania gazety.
- Ale baw się dobrze - powiedziała szczerze Parvati.
Hermiona machnęła na nie ręką i zwróciła się do swojego kufra, by wybrać w co się ubierze. Na złość Lavender, miała ochotę założyć coś piekielnie seksownego, ale po pierwsze uznała, że to trochę żałosne, a po drugie nie miała niczego takiego. Oprócz swojej cudownej kreacji na bal, oczywiście. W końcu ubrała się po swojemu. Czarne obcisłe spodnie, szary T-shirt i swój ciemny, klasyczny płaszcz. I bez sukienki czy szpilek wyglądała seksownie. Rozpuściła włosy i standardowo spryskała dekolt perfumami. Lavender patrzyła na nią z powątpiewaniem. 
- Miłej zabawy - powiedziała ironicznie, z udawaną wyższością, kiedy otworzyła drzwi by wyjść.
- A żebyś wiedziała! - odparła buntowniczo Lavender. Hermiona puściła jej oczko i wyszła z dormitorium, a później z pokoju wspólnego. Na zewnątrz było już ciemno. Dziewczyna szła korytarzem, czując jak jej serce zaczyna niebezpiecznie drgać. Trochę stresowała ją ta sytuacja. To nie miała być randka. Miała nadzieję, że wśród "nowych znajomych" Dmitry'ego, będą również jacyś jej znajomi. Chociaż on był Ślizgonem, raczej najbardziej prawdopodobne było, że jego znajomi również. Cóż, warto zachować nadzieję. Najwyżej zmyśli jakiś pretekst by się urwać. Zbliżała się nieuchronnie do wyjścia z zamku, gdzie czekał na nią Dmitry. Stał tam, wyglądając porażająco seksownie, jakby ściągnięty żywcem z gazet, które przeglądały sobie Lavender i Parvati. Uśmiechnął się rozbrajająco, gdy tylko ją zobaczył.
_______________________________________________ 
Witajcie. Jak tam u Was? Rozdział znów krótki, ale następny będzie jak najszybciej, a w nim prawdopodobnie 18+. 
 Podzielę się z Wami sytuacją, która miała ostatnio miejsce na uczelni. A propos picia z nauczycielem (Hermiona, Ross). No więc w zeszły czwartek miałam mieć zajęcia z General English z takim spoko brytolem. Nas przyszło tylko sześć osób. Powiedział, że trochę mało. Moja kumpela wstydziła się zapytać, czy możemy w tej sytuacji iść do domu i powiedziała do mnie "zrób coś". No więc ja, niewiele myśląc, mówię do niego:
- We should go to the pub.
- You want to go to the pub? - spytał.
- Sure.
 Namyślił się chwilę, po czym powiedział "wait for me outside". Myślałam, że idzie po kurtkę, żeby iść do domu i powiedzieć nam, że również możemy iść, ale nie. Poszliśmy do pubu. On, trzy moje kumpele i ja. Było bardzo zabawnie, siedzieliśmy tam cztery godziny i wszyscy się trochę upiliśmy. Taka anegdotka, miłego wieczoru!

7 komentarzy:

  1. Jaka Hermiona wojownicza :D podobała mi się jej rozmowa z Dmitrym (nie wiem jak to się odmienia) ciekawi mnie to ich spotkanie w Trzech Miotłach. Malfoy podglądający ich na szlabanie? Czyżby zazdrosny?
    Czekam na dalsze rozdziały! Życzę weny ;)
    Pozdrawiam
    Arcanum Felis
    http://ingis-at-glacies-dramione.blogspot.com/
    PS. Dziękuję za odpowiedzi na pytania z LBA :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też lubię te rozmowy. Podoba mi się to, że przy kimś tak męskim (dla mnie on jest męski, możecie sobie wyobrażać największego przystojniaka w tej roli), Hermiona może poczuć się kobieca i trochę poflirtować, nawet jeśli nie planuje dać mu niczego w zamian. Malfoy chyba sam nie wie co myśli. Oj, w Trzech Miotłach może się nieźle zadziać.
      To ja dziękuję za nominację, mam nadzieję, że pytania nie zawiodły :)
      Dzięki za komentarz

      Usuń
  2. Ja chcę już kolejny rozdział! ;)
    Coraz bardziej lubię Dmitry...'ego/'a (proszę, wytłumacz nam, jak to się odmienia :D)
    Lavender i Parvati powinny dostać wielką nauczkę. Nawet nie wiedzą, co tracą. Szkoda mi trochę Hermiony, że nie ma żadnej przyjaciółki (no, może oprócz Ginny, ale i tak nie są aż tak blisko) i musi znowu spędzać tyle czasu z chłopakami. Nigdy przecież nie była typową ,,chłopaczarą"...
    Przepraszam, że tak filozofuję, ale jestem strasznie zmęczona, nie mam na nic czasu, ani nawet weny, żeby napisać ten komentarz, a w ciągu kilku następnych dni na pewno mi się nie poprawi :D
    No i oczywiście temat przeszedł na mnie. Wykorzystam to i powiadomię Cię, że jeśli rozdział na moim blogu pojawi się jutro, to uda mi się przełamać barierę czasoprzestrzenną. Życz mi powodzenia!
    Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dmitry odmienia się tak samo jak Harry, i wszystkie imiona zakończone na "y". W Rosji odmieniane byłoby inaczej, ponieważ oryginalnie "Dimitrij", ale nasz Dmitry nie żyje w Rosji, więc nazywa siebie w wersji międzynarodowej, dlatego też "Aristov", a nie "Aristow". Rzeczywiście, Hermiona nie ma przyjaciółek. Chciałabym, żeby trochę zbliżyła się do Lavender i Parvati, a przede wszystkim do Ginny, ale wszystko powoli. Zgodnie z kanonem, nie są przyjaciółkami.

      Oczywiście, życzę weny. Byłoby świetnie.
      Powodzenia :)

      Usuń
    2. Nie ma miejsca na spam, więc informuję Cię tutaj - zostałaś przeze mnie nominowana do LBA :) I przy okazji - kiedy następny rozdział?! (hipokrytka ze mnie :D)

      Usuń
  3. Świetny rozdział! Już narobiłaś mi apetytu na kolejny! Błagam dodaj jak najszybciej... Chociaż troche obawiam się że scena +18 bd z Hermioną i Dymitrym... Osobiście wolałabym Dracona :D Jak dla mnie Dymitry wygląda jak Harry z 1D , przyznaj że mam rację :P odkąd dodałaś jego zdjęcie, ciągle go z nim utożsamiam.
    Pozdrawiam serdecznie i dziękuję za nominację:* Iva Nerda

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie masz się czego obawiać ;)
      No dobra, Dmitry wygląda jak Harry Styles. To jego zdjęcia. Nigdy nie przepadałam za tym zespołem, ale w tych włosach wygląda dla mnie po prostu olśniewająco. Polecam zajrzeć do zakładki "bohaterowie". Stuprocentowo mój typ, wizualnie. Choć głos też ma dobry. Rozdział będzie szybko, bardzo szybko.

      Usuń