sobota, 9 stycznia 2016

12.

Poczuła jak zalewa ją fala wstydu, kiedy już odtruta wróciła do klasy. Każdy patrzył z wyczekiwaniem, czy nie odbiło jej jeszcze bardziej i zaraz nie rzuci się na Dracona. Na, którego z resztą nie mogła spojrzeć. Jej policzki by spłonęły. Zajęła swoje miejsce, wciąż czując na sobie mnóstwo spojrzeń.
- Koniec przedstawienia.

- Hej, Hermiono... - Ginny dogoniła ją, zanosząc się szczerym śmiechem. - Nie powinnaś siedzieć w świętym Mungu?
- Co? - Hermiona odwróciła się do niej, z niesmakiem wymalowanym na twarzy. Wciąż czuła antidotum, które było gorzkawe. Kiedy zorientowała się, że jej wyczyn mógł wyjść poza wszystkich biorących w nim udział, wypuściła z wściekłością powietrze z ust. - Tak, powinnam leczyć się w Mungu. Już wszystko dobrze, dzięki za troskę - mruknęła ironicznie.
- Hej, no przecież to nie twoja wina. Wiadomo, że z własnej woli nie spojrzałabyś... - wskazała głową na Malfoy'a rozmawiającego z Blaisem w drugim końcu korytarza - ...na to.
Hermiona podążyła za jej wzrokiem. Co powinna odpowiedzieć Ginny? Draco podniósł głowę i ich spojrzenia się spotkały. Dziewczyna poczuła, jak coś ściska jej żołądek. Odwróciła się w stronę Ginny.
- Nie, pewnie, że nie - powiedziała, bo to chyba była jedyna słuszna odpowiedź, prawda?

Granger miała dosyć. Sama nie pamiętała dokładnie tego co mówiła pod wpływem amortencji, albo raczej nie była pewna. To było jak amok, wszystko mogło jej przyjść do głowy. Nikt nie starał się robić jej nieprzyjemności, ale nawet dobrzy znajomi widząc ją, uśmiechali się serdecznie, a zaraz potem próbowali skierować rozmowę na właśnie te tory i wspólnie się pośmiać. A ona chciała wymazać to z pamięci. Było jej potwornie wstyd. Poszła na wieżę astronomiczną. To było najlepsze rozwiązanie. Usiadła wygodnie pod ścianą, jak zwykle. Wszyscy mogliby się od niej odwalić. Ross, Dmitry, i inni durni ludzie, którzy teraz o niej rozmawiają. Ku jej przerażeniu do wieży wszedł nie kto inny jak Draco Malfoy. Napierała mocno na ścianę, jakby chciała w nią wniknąć. Rozwinął kawałek papieru i zaczął czytać. Znowu był wściekły, tak jak ostatnim razem. I wtedy ją zobaczył. Oboje poczuli się zażenowani i onieśmieleni. Chciał stamtąd wyjść, ale nie mógł zrobić kroku. Patrzyli na siebie tak długo, zdezorientowani swoją obecnością. Hermiona nie mogła tego wytrzymać, nie chciała być tchórzem i po prostu wstać i uciec. Musiała coś zrobić.
- Przepraszam - powiedziała w końcu pewnym tonem. Draco wyglądał na jeszcze bardziej zaskoczonego niż wcześniej. Pokręcił sztywno głową i spojrzał na podłogę. - Mój kociołek wystrzelił.
- Przecież to moja wina - głos jakby zastygł mu w gardle. Hermiona na sekundę jakby się ożywiła.
- Hm, rzeczywiście. Malfoy, ty dupku... - zaśmiała się, próbując rozładować napięcie. Prawda była taka, że ciężko jej było patrzeć na niego tak samo jak przed wypiciem eliksiru, więc wolała tego nie robić. Draconowi chyba nie spodobał się żart. Ślizgon uniósł brwi, a lekki grymas nie zniknął z jego twarzy. - Uspokój się, przecież nie gryzę - spojrzała na niego spod byka i oparła głowę o dłoń. - Po prostu o tym zapomnijmy.
- Nie, to nie to - wydukał. Uniósł dłoń z listem w ręce. - Prywatne sprawy.
Dlaczego zachowywał się tak dziwnie i po co w ogóle się tłumaczył? Dlaczego zwyczajnie nie poszedł? Patrzył na nią i nie dowierzał w całą tę dziwną sytuację, która była dziwniejsza niż Hermiona po amortencji.
- Jeśli znowu masz zamiar topić się w łazience prefektów, uprzedź, proszę. Po prostu nie będę tamtędy przechodzić.
- Granger, nie bawi mnie to... - Draco spojrzał na nią poważnie, kręcąc lekko głową. 
- Musisz wybaczyć, jestem bardzo spięta tym wszystkim - opuściła gardę i westchnęła cicho, zwracając wzrok gdzieś w podłogę. Draco zamyślił się na moment i również usiadł pod ścianą, zostawiając jednak trzydziestu calowy odstęp między nimi.
Hermiona spojrzała na list w jego ręce. Pismo było identyczne jak tamtym, po które Malfoy wrócił jakiś czas temu.
 - Co jest? - spytała w końcu, beznamiętnym głosem, a jednak zachęcająco. Draco spojrzał na nią i zaśmiał się kpiąco.
- Myślisz, że będę ci się zwierzał?
- Nie zauważyłam, że nie jesteś wystarczająco pijany.
To stwierdzenie zawisło w powietrzu, pozostawiając nieprzyjemny klimat. Oboje na raz pomyśleli o ciemnej rzeczywistości. Jak mało było w ich życiu chwil takich jak ta. Draco rzadko byłby skłonny podważyć swoją wcześniejszą decyzję. Dlatego był zawsze uparty, a to czym nasiąkał przez tyle lat nie chciało wyparować. Pierwszy raz zastanawiał się czy nie wybudować furtki, przez którą miałby styczność z normalnymi emocjami, relacjami. Mógłby się czymś podzielić. Hermiona bez Harry'ego i Rona nie była tak groźna. Groźna pod względem wpływu na jego całą rzeczywistość. Nie była tak radykalna, bo nie była sama w sobie symbolem walki z Voldemortem, dobra. Stała się kimś ponad to kim była wcześniej. Zaczął postrzegać ją jaką indywidualną istotę, oderwaną od wszystkich tych zasad, praw i podziałów.
- Pamiętasz list, który zostawiłem tu przez przypadek? - zapytał w końcu. Patrzył na nią zagubionym wzrokiem. Hermiona spojrzała na niego, lekko zaskoczona. Delikatnie pokiwała głową.
- Napisała je te sama osoba.
Podsunął jej list, ale na tyle blisko, by mogła dostrzec tylko podpis.
- Twoja mama - powiedziała, wciąż zdziwiona. Co było w tym nienormalnego?
- Problem w tym, że nie - spojrzeli na siebie skonfundowani. Draco tym, że powiedział, a Hermiona tym co powiedział. - Mój ojciec.
Hermiona zaczęła gorączkowo myśleć nad tym co to może znaczyć. To co wydawało się najprostsze, pokrywało się z jej wcześniejszymi obserwacjami.
- Twoja mama wcale nie chce takiego życia, prawda? To ojciec wciągnął was w to bagno,a ona chce tylko i wyłącznie chronić ciebie, podczas gdy ty najbardziej martwisz się o nią, bo wiesz, że on ją niszczy.
Draco tylko skinął głową. Nic nie powiedział. Wbił wzrok w podłodę.
- Wiedziałam... - szepnęła. - Po prostu wiedziałam... wystarczyło spojrzeć na was na King's Cross.
Draco niepewnie na nią spojrzał, nie wiedział o co jej chodzi.
- Widziałam ciebie, Narcyzę i Lucjusza, kiedy się żegnaliście. Stał tam niewzruszony, ale to nie było naturalne. Tak naprawdę było mu żal, że wyjeżdżasz, ale nie potrafił spojrzeć na ciebie z taką czułością, z jaką robiła to twoja mama. To było pewne. Jej gesty były jednoznaczne. Ochronne. Ściskała cię bardzo mocno, mimo, że nie była w najlepszym stanie fizycznym. Gładziła cię po włosach, widać, że miała ci wiele do powiedzenia. Dlaczego nie mogłaby? Bo Lucjusz stał tuż za nią, patrząc na was z grymasem bólu na twarzy. Może to jeden z tych momentów, kiedy sam wie, że wszystko zepsuł. Bez wątpienia ma takie momenty. Jednak potrafi otrząsnąć się w kilka chwil, bo grymas zamienił się w cyniczny uśmiech. A twoja matka zdradziła wszystko, reakcją na to co do ciebie powiedział. Parafrazując, "nie zawiedź mnie, wszyscy na ciebie czekamy". Zamknęła oczy i zacisnęła dłoń na swoim szalu, jakby tego dnia była wielka wichura. Jest bardzo piękna i dumna, ale wyglądała wtedy, za przeproszeniem, jak skrzat domowy. 
Draco wstał i skierował swoje kroki do wyjścia. Spojrzał na nią dużymi, smutnymi oczami. Nie wiedział co się z nim stało, musiał po prostu wyjść, miał ochotę się wypłakać.
- Draco... - zawołała cicho, zanim zniknął. Odwrócił się i zamarł kiedy zobaczył, że ona także wygląda na przejętą. - Wykorzystaj to, że Lucjusz nie wie tego co ty. Zmanipuluj.

Dmitry wszedł do dormitorium, gdzie Draco siedział na łóżku i coś czytał. Rosjanin zostawił torbę na podłodze i  stanął na przeciwko niego.
- Wracałem tutaj z błoni przez pierdolone pół godziny... - westchnął po chwili i pokręcił głową z niedowierzaniem. Draco podniósł głowę i spojrzał na niego, nie przejąwszy się za bardzo.
- To przez schody - stwierdził bezsensownie. Dmitry chyba zauważył, że głównym problemem są schody. Starszy ślizgon spojrzał na niego jak na idiotę, ale zaraz potem zobaczył, że coś jest nie tak.
- Wszystko w porządku? 
- Pewnie... dużo się dzisiaj stało. 
- O tak, poranek pełen emocji - zamyślił się i spojrzał na okno, było już ciemno. I zimno. - Nie podobała mi się ta scena - stwierdził chłodnym tonem. Draco podniósł głowę. Nie wiedział czego spodziewać się po Aristov'ie. Czy mógłby przywalić mu za to, że Hermiona się do niego dostawiała?
- Sory, że skupiłem jej uwagę na sobie. Nie miałem zamiaru wejść ci w drogę - powiedział pół żartem, pół serio. Dmitry zaśmiał się, o dziwo serdecznie.
- Przestań, co niby miałeś zrobić? Akurat o ciebie się nie boję - stwierdził spokojnie. Draco spojrzał na niego pytająco, zastanawiając się, czy on go lekceważy czy może obraża. - Wszyscy mówią, że się nie znosicie.
Draco spuścił wzrok i zmarszczył brwi. Przytaknął mu niemo i już nic więcej nie powiedział.
_______________________________________________________
Ten rozdział jest bardzo krótki tak jak poprzedni i traktuje go bardziej jako kontynuację jedenastego, dlatego też są dodane w odstępie jednego dnia. Mam nadzieję, że Wam się podoba. W przeciągu trzech rozdziałów pojawi się scena erotyczna, czy komuś to przeszkadza? (Nie, absolutnie!) Pozdrawiam wszystkich bardzo serdecznie i nie przejmujcie się Dmitry'ym, on tylko pośrednio pomaga naszemu Dramione, a nie oddala je od ziszczenia się. Dziękuję za wszystkie komentarze.

5 komentarzy:

  1. No i właśnie to mi się podoba :) fajny rozdział, choć faktycznie krótki. Potraktuję go jako miły przerywnik przed następnym rozdziałem. Masz bardzo fajny styl pisania, więc jeśli tylko nie masz mnie dość to bd zaglądać :) a przyszła scena erotyczna zapowiada się baaaaardzo ciekawa, mam tylko nadzieję, że między Dramione :) pozdrawiam cieplutko, IvaNerda

    OdpowiedzUsuń
  2. Najpierw jakoś nie zauważyłam, że rozdział jest taki krótki. Był spokojny, ale jednocześnie się nie ciągnął. Nie mogę doczekać się już kolejnego! Dzięki za uspokojenie mnie - teraz już zaczynam lubić Dmitry'ego :D (mam nadzieję, że dobrze odmieniłam) Jestem bardzo ciekawa, jak Ci wyjdzie scena erotyczna.
    Pozdrawiam i tradycyjnie życzę weny i czasu :)
    http://profesor-granger-i-huncwoci.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. hej kochana :) zostałaś nominowana do Liebster Blog Award więcej informacji w linku:http://kiedyjestesprzymniedramione.blogspot.com/2016/01/nominacja-do-liebster-blog-award-2-i-3.html

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O matko... dziękuję Ci. Jestem w szoku. Barrdzo mi poprawiłaś humor. Szkodę, że nie mogę nominować Ciebie.

      Usuń
  4. Rozdział bardzo mi się podobał. Lubię takie spokojne rozmowy Draco i Hermiony. Fajnie, że nie skaczą sobie do gardeł tylko normalnie rozmawiają. Szkoda mi Draco. Jego ojciec steruje jego życiem... to nie jest fajne. Mam nadzieję, że posłucha Hermiony.
    Z niecierpliwością czekam na dalsze rozdziały.
    Życzę weny!
    Pozdrawiam
    Arcanum Felis
    i zapraszam do siebie
    http://ingis-at-glacies-dramione.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń