środa, 11 listopada 2015

PROLOG



Za oknem rozbłysła kolejna seria złotych iskier. Puszczane średnio co godzinę, niczym toast za młodą parę, za każdym razem wzbudzały te same emocje. Perlisty śmiech Fleur Delacour, zamglone alkoholem, a może raczej lekko pijane szczęściem, oczy Billa, który nonszalancko trzymał kieliszek w jednej dłoni, a drugą poluźniał ciemny krawat. Jeśli tak wyglądała zapowiedź ich wspólnego życia, pozostało jedynie zazdrościć. Piękni, seksowni, razem wpatrzeni w złote iskierki.
W takim momencie nikt nawet by nie zauważył, że Hermiona wróciła do środka i schowała się w pokoju Ginny. Miała ochotę wypić pół litra whisky, którą zabrała z kuchni, gdyby nie fakt, jak gorzki miała smak. Chciała porozmawiać z Harrym, a jednocześnie błagała los, żeby nie było ku temu okazji. Żeby we troje mogli wyruszyć na poszukiwanie horkruksów. Żeby zacisnąć zęby i po prostu przestać myśleć. Bez dyskusji. Stanęła nad pustym kufrem, który o tej porze lata zawsze był już pełen. Poczuła, że nieznośnie nie ma co zrobić z rękoma, więc bez zbędnego namysłu pociągnęła spory łyk ze szklanej karafki. Skrzywiła się, a do jej oczu napłynęły łzy. Naprawdę ohydne, choć znieczuliła się wcześniej lżejszym alkoholem. Tak, to dobra kara za tchórzostwo, za zwątpienie. Napiła się ponownie i przeklęła surowo, wyrzucając z siebie odrobinę napięcia. Powtórzyła te dwie czynności kilka razy, jakby była niespełna rozumu. Usiadła ciężko na łóżku, chowając twarz w dłonie. Nie mogła się pogodzić z wyzwaniem, które nad nią wisiało, ale… nie mogła powiedzieć „nie”.
            - Hermiona?
Dziewczyna podniosła głowę i spojrzała Harry’emu prosto w oczy. A przynajmniej próbowała, bo skupić wzrok było ciężej, kiedy w głowie zaczynało buzować, a łzy zniekształcały widok. Harry podniósł z podłogi zapełnioną tylko do połowy karafkę i ze zdumieniem przyglądał się Hermionie, która sprawiała wrażenie, jakby była kompletnie inną osobą. Jednak zdumienie gwałtownie ustąpiło porażeniu, kiedy patrzył jak z jej oczu znika determinacja, usta wykrzywiają się w ostrym grymasie, a dłoń z nienawiścią zaciska się na udzie.
          - Harry, ty dzielny mężczyzno… - wyszeptała i podała mu rękę. Uścisnął ją szybko i usiadł przy niej. Objął Hermionę ramieniem i gładził kciukiem jej dłoń. Harry był dobrym przyjacielem. Może nie często wyrażał emocje, może nie był inicjatorem… niczego. Może nawet bywał nijaki, ale jak, do cholery, dawał sobie radę z tym wszystkim?
         - Hermiona, wracaj do szkoły – powiedział pewnym głosem. Spojrzała na niego zszokowana. Pokręciła głową i roześmiała się ironicznie.
              - Nigdy bym sobie tego nie wybaczyła.
             - Posłuchaj mnie uważnie… - Harry ujął jej twarz w dłonie i spontanicznie pocałował w czoło. – Rodzina Rona zostaje w Norze. Wszyscy są względnie bezpieczni, mają narzędzia, by się bronić. Zawsze będzie wiedział, gdzie oni są, będzie mógł wrócić, będą na niego czekać. Ja… ja nie mam nic do stracenia. Jedyne co ważne to wy. Ginny zostanie w Hogwarcie, nic jej nie będzie. To moje zadanie i nie chcę, żeby ktokolwiek inny ucierpiał. Twoi rodzice to mugole. Nie mogli by tu zostać.
              - Przecież wiem, Harry…
           - Ale nie wyobrażam sobie jak mogłabyś dla mnie wymazać pamięć swojej jedynej rodzinie. Jakie masz prawdopodobieństwo, że ich potem odnajdziesz?
Hermiona przełknęła łzy i poczuła ogromną frustrację. Nie chciała już płakać. Była tylko wściekła.
            - Gówniane. Takie samo jak to, że twoi wrócą do życia – mogłaby przeprosić za to porównanie, ale nie miała przecież złych intencji. Harry to wiedział.
              - Ale to nie był mój wybór. Szczerze? Mam w dupie wojnę, horkruksy i Voldemorta. Nie będę szczęśliwy kiedy wygramy. Poczuję tylko ulgę i spokój, ale nie będę szczęśliwy, bo nie mam rodziców. Wracaj do szkoły. Będziemy do Ciebie pisać. Na pewno szkolne księgi nam się przydadzą. Przysyłaj listy do Billa i Fleur. Będziemy tam czasem zaglądać. Może zobaczymy się na święta.
               - Nie… – Hermionie puściły nerwy. Pojedyncze łzy przerodziły się w gorzki szloch. – Nie mogę...
Harry przytulił ją mocno i zamknął oczy.
                - Wracaj do szkoły.

2 komentarze:

  1. Skakałam po blogach w poszukiwaniu czegoś ciekawego no i znalazłam się u Ciebie. Powiem szczerze, że prolog mnie zaintrygował. Harry proszący Hermionę żeby wróciła do szkoły to coś nowego. Nigdzie o tym nie czytałam dlatego z przyjemnością przeczytam Twoje opowiadanie :)
    Lecę czytać dalej!
    Pozdrawiam
    Arcanum Felis
    przy okazji zapraszam do mnie może Ci się spodoba ;) zostaw po sobie ślad
    http://ingis-at-glacies-dramione.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Znalazłam twój blog w Katalogu Granger zaintrygował mnie tytuł, z takim jeszcze się nie spotkałam. Zazwyczaj widzę coś o miłości, nienawiści, ale z datami się jeszcze nie spotkałam.
    Hermiona, która wraca do Hogwartu? Bardzo ciekawa odmiana kanonu :)
    Jak nic będę czytać.
    Zapraszam też do siebie.
    szkarlatna-milosc.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń