Za oknem rozbłysła kolejna seria złotych iskier. Puszczane
średnio co godzinę, niczym toast za młodą parę, za każdym razem wzbudzały te
same emocje. Perlisty śmiech Fleur Delacour, zamglone alkoholem, a może raczej lekko
pijane szczęściem, oczy Billa, który nonszalancko trzymał kieliszek w jednej
dłoni, a drugą poluźniał ciemny krawat. Jeśli tak wyglądała zapowiedź ich
wspólnego życia, pozostało jedynie zazdrościć. Piękni, seksowni, razem wpatrzeni
w złote iskierki.
W takim momencie nikt nawet by nie zauważył, że Hermiona
wróciła do środka i schowała się w pokoju Ginny. Miała ochotę wypić pół litra
whisky, którą zabrała z kuchni, gdyby nie fakt, jak gorzki miała smak. Chciała
porozmawiać z Harrym, a jednocześnie błagała los, żeby nie było ku temu okazji.
Żeby we troje mogli wyruszyć na poszukiwanie horkruksów. Żeby zacisnąć zęby i
po prostu przestać myśleć. Bez dyskusji. Stanęła nad pustym kufrem, który o tej
porze lata zawsze był już pełen. Poczuła, że nieznośnie nie ma co zrobić z
rękoma, więc bez zbędnego namysłu pociągnęła spory łyk ze szklanej karafki.
Skrzywiła się, a do jej oczu napłynęły łzy. Naprawdę ohydne, choć znieczuliła się
wcześniej lżejszym alkoholem. Tak, to dobra kara za tchórzostwo, za zwątpienie.
Napiła się ponownie i przeklęła surowo, wyrzucając z siebie odrobinę napięcia.
Powtórzyła te dwie czynności kilka razy, jakby była niespełna rozumu. Usiadła
ciężko na łóżku, chowając twarz w dłonie. Nie mogła się pogodzić z wyzwaniem,
które nad nią wisiało, ale… nie mogła powiedzieć „nie”.
- Hermiona?
Dziewczyna podniosła głowę i spojrzała Harry’emu prosto w
oczy. A przynajmniej próbowała, bo skupić wzrok było ciężej, kiedy w głowie
zaczynało buzować, a łzy zniekształcały widok. Harry podniósł z podłogi zapełnioną
tylko do połowy karafkę i ze zdumieniem przyglądał się Hermionie, która
sprawiała wrażenie, jakby była kompletnie inną osobą. Jednak zdumienie
gwałtownie ustąpiło porażeniu, kiedy patrzył jak z jej oczu znika determinacja,
usta wykrzywiają się w ostrym grymasie, a dłoń z nienawiścią zaciska się na
udzie.
- Harry, ty dzielny mężczyzno… - wyszeptała i podała mu
rękę. Uścisnął ją szybko i usiadł przy niej. Objął Hermionę ramieniem i gładził
kciukiem jej dłoń. Harry był dobrym przyjacielem. Może nie często wyrażał
emocje, może nie był inicjatorem… niczego. Może nawet bywał nijaki, ale jak, do
cholery, dawał sobie radę z tym wszystkim?
- Hermiona, wracaj do szkoły – powiedział pewnym głosem.
Spojrzała na niego zszokowana. Pokręciła głową i roześmiała się ironicznie.
- Nigdy bym sobie tego nie wybaczyła.
- Posłuchaj mnie uważnie… - Harry ujął jej twarz w dłonie i
spontanicznie pocałował w czoło. – Rodzina Rona zostaje w Norze. Wszyscy są
względnie bezpieczni, mają narzędzia, by się bronić. Zawsze będzie wiedział,
gdzie oni są, będzie mógł wrócić, będą na niego czekać. Ja… ja nie mam nic do
stracenia. Jedyne co ważne to wy. Ginny zostanie w Hogwarcie, nic jej nie będzie.
To moje zadanie i nie chcę, żeby ktokolwiek inny ucierpiał. Twoi rodzice to
mugole. Nie mogli by tu zostać.
- Przecież wiem, Harry…
- Ale nie wyobrażam sobie jak mogłabyś dla mnie wymazać
pamięć swojej jedynej rodzinie. Jakie masz prawdopodobieństwo, że ich potem odnajdziesz?
Hermiona przełknęła łzy i poczuła ogromną frustrację. Nie
chciała już płakać. Była tylko wściekła.
- Gówniane. Takie samo jak to, że twoi wrócą do życia – mogłaby
przeprosić za to porównanie, ale nie miała przecież złych intencji. Harry to
wiedział.
- Ale to nie był mój wybór. Szczerze? Mam w dupie wojnę,
horkruksy i Voldemorta. Nie będę szczęśliwy kiedy wygramy. Poczuję tylko ulgę i
spokój, ale nie będę szczęśliwy, bo nie mam rodziców. Wracaj do szkoły.
Będziemy do Ciebie pisać. Na pewno szkolne księgi nam się przydadzą. Przysyłaj
listy do Billa i Fleur. Będziemy tam czasem zaglądać. Może zobaczymy się na
święta.
- Nie… – Hermionie puściły nerwy. Pojedyncze łzy przerodziły
się w gorzki szloch. – Nie mogę...
Harry przytulił ją mocno i zamknął oczy.
- Wracaj do szkoły.
Skakałam po blogach w poszukiwaniu czegoś ciekawego no i znalazłam się u Ciebie. Powiem szczerze, że prolog mnie zaintrygował. Harry proszący Hermionę żeby wróciła do szkoły to coś nowego. Nigdzie o tym nie czytałam dlatego z przyjemnością przeczytam Twoje opowiadanie :)
OdpowiedzUsuńLecę czytać dalej!
Pozdrawiam
Arcanum Felis
przy okazji zapraszam do mnie może Ci się spodoba ;) zostaw po sobie ślad
http://ingis-at-glacies-dramione.blogspot.com/
Znalazłam twój blog w Katalogu Granger zaintrygował mnie tytuł, z takim jeszcze się nie spotkałam. Zazwyczaj widzę coś o miłości, nienawiści, ale z datami się jeszcze nie spotkałam.
OdpowiedzUsuńHermiona, która wraca do Hogwartu? Bardzo ciekawa odmiana kanonu :)
Jak nic będę czytać.
Zapraszam też do siebie.
szkarlatna-milosc.blogspot.com